W 1921 roku na południowym zachodzie Berlina oddano do użytku pierwszy na świecie fragment autostrady. Jej twórcy od początku zakładali, że droga będzie tymczasowo zamieniana na tor wyścigowy. AVUS był wyjątkowym obiektem. Okrążenie liczyło 19,5 kilometra. Znakomitą cześć dystansu kierowcy pokonywali z gazem w… podłodze. Berliński tor składał się bowiem z niemal idealnie prostych odcinków autostrady oraz dwóch nawrotów.

Poważną konkurencją dla toru AVUS był Nurburgring, który oddano do użytku w 1927 roku. Znacznie bardziej wymagający obiekt na zachodzie Niemiec z sezonu na sezon cieszył się coraz większą popularnością. Aby uatrakcyjnić wyścigi na torze AVUS jezdnię północnego zakrętu nachylono pod kątem 43,6 stopnia. Nie brakuje opinii twierdzących, że za przebudową toru opowiadał się Adolf Hitler. Dyktator owładnięty manią wielkości życzył sobie, by Niemcy dysponowali najszybszym torem wyścigowym świata.

Życzenie Hitlera zostało spełnione. W północnej części toru powstał wyłożony cegłą nawrót, którzy zawodnicy nazywali "ścianą śmierci", ponieważ przed wypadnięciem nie chroniła ich żadna bariera. Zmiana sprawiła, że średnia prędkość okrążenia wzrosła o 30 km/h - do niemal 280 km/h! Warto także dodać, że przed dojazdem do południowego nawrotu legendarne srebrne strzały Auto Union i Mercedesa pędziły ponad 390 km/h.

Po II wojnie światowej AVUS znalazł się w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Naprawa zniszczeń wojennych oraz rozbudowa sieci autostrad wymusiła skrócenie okrążenia do 8,3 kilometra. Nawet wówczas osiągane prędkości były obłędne. Podczas Grand Prix Niemiec w 1959 roku najszybsi zawodnicy pokonywali ośmiokilometrowe okrążenie ze średnią prędkością… 240 km/h! Dla porównania wystarczy dodać, że obecnie średnie prędkości rzadko przekraczają 200 km/h.

Podczas zawodów bolid prowadzony przez Jeana Behra wpadł w poślizg przy 180 km/h. Kierowca nie opanował samochodu, który wyleciał z trasy. W chwili lądowania Behra został katapultowany z kokpitu. Zginął w wyniku obrażeń wywołanych uderzeniem w maszt z flagą. Więcej szczęścia miał Hans Herrmann, który także został wyrzucony z dachującego bolidu. Zawodnikowi nic się nie stało, jednak federacja samochodowa nie chciała ryzykować - Formuła 1 nigdy więcej nie powróciła na AVUS.

Behra to niejedyna ofiara berlińskiego toru. Ostatni z tragicznych wypadków miał miejsce tuż przed zakończeniem rywalizacji na AVUS. W trakcie wyścigów samochodów turystycznych w Nissanie Keitha Odora doszło do awarii tylnego zawieszenia. Auto wpadło w poślizg, obróciło się i zostało uderzone w prawe drzwi. Niestety wyścigowa Primera powstała na bazie auta przeznaczonego na brytyjski rynek...

Tor AVUS pisał historię nie tylko olbrzymimi prędkościami oraz poważnymi wypadkami. W 1990 roku doszło do niecodziennego zdarzenia. Na zakręcie prowadzącym na główną prostą Dieter Quester nie opanował BMW M3. Samochód uderzył w bandę, stracił koło i dachował. Prędkość była na tyle wysoka, że sunące na dachu auto… przekroczyło linię mety! Ze względów bezpieczeństwa kierownictwo zawodów podjęło decyzję o skróceniu wyścigów o jedno okrążenie. Dzięki temu Dieter Quester zebrał punkty za trzecie miejsce!

Ostatni wyścig na torze AVUS odbył się w 1998 roku. Ile pozostało z nieużywanego toru? Odpowiedź postanowiliśmy znaleźć za kierownicą Mazdy 3. W czasach świetności toru AVUS dwulitrowy silnik Mazdy o mocy 151 KM byłby zbyt słaby. Obecnie na prostych, które zawodnicy pokonywali w obłędnym tempie, obowiązuje ograniczenie prędkości do 80-100 km/h. Podczas jazdy w takim tempie japoński kompakt spalał niecałe 7 l/100km.

W pobliżu berlińskiego centrum targowego minęliśmy rdzewiejącą trybunę oraz pozostałości północnego nawrotu. Dostępu do niego bronią bariery energochłonne. Wjazd na nawrót jest jednak możliwy od strony parkingu, na którym zamiast wyścigowych aut znaleźliśmy liczne ciężarówki i autobusy.

Na AVUS-Nordkurve znajdują się pozostałości szykany z biało-czerwoną tralką. Są też siatki i bariery zabezpieczające samochody przed wypadnięciem z toru. Zmagań prawdziwych samochodów tutaj nie ujrzymy, jednak już za kilkanaście dni rozpocznie się kolejny sezon kartingowych wyścigów. O tym, że AVUS czasy świetności ma już za sobą przypomina również nawierzchnia toru. 17-calowe koła oraz sztywne zawieszenie Mazdy 3 dosyć wyraźnie informowały o wszelkich ubytkach asfaltu oraz miejscach, w których dokonano doraźnych napraw.

Szansa, że wyścigi kiedykolwiek powrócą na tor AVUS jest bliska zeru. Nie jest to tylko kwestią bezpieczeństwa i rozwijanych prędkości. Pozostałości toru stanowią kluczowy fragment autostrady A115. Tymczasowe zamknięcie jednej z głównych dróg wlotowych do Berlina wiązałoby się ze sporymi utrudnieniami w ruchu.