Mowa o tak zwanej congestion charge, którą płacą kierowcy wjeżdżający do centrum Londynu. Można nie płacić, o ile ma się samochód elektryczny lub każdy inny, który produkuje benzynę, nie spalając jej. Chodzi o to, by w centrum miasta było cicho i czysto.
Limuzyna Baracka kosztuje ponad 10 milionów dolarów, mieści 6 osób i mimo próśb prezydenta, nie ma napędu hybrydowego. Ba, wygląda tak, jakby miała napęd atomowy, więc nie kwalifikuje się do kategorii samochodów ekologicznie świadomych i za żadne skarby nie można jej zwolnić z opłaty.
Burmistrz Londynu poprosił kawalkadę amerykańskich Car Force One, by każdy z nich zapłacił 10 funtów za zanieczyszczanie powietrza w centrum Londynu. Amerykańska ambasada w Wielkiej Brytanii odmówiła, więc rząd brytyjski nałożył na prezydenta USA karę w wysokości 120 funtów, czyli około 540 zł.
Teraz tylko czekamy na zawieszenie stosunków dyplomatycznych i gospodarczych między dwoma krajami za nieuregulowanie tego znaczącego, wartego zachodu i przesiąkniętego dwutlenkiem węgla długu.