Przedstawiciele General Motors zaskoczyli swoją decyzją nie tylko dziennikarzy motoryzacyjnych, ale przede wszystkim konsumentów. Koncern do końca 2015 roku zdecydował się wycofać z Europy markę Chevrolet. Skąd taka decyzja?

Władze firmy tłumaczą się trudną sytuacją ekonomiczną na Starym Kontynencie oraz zmianą modelu sprzedaży.

W oficjalnym komunikacie czytamy, że "Chevrolet nie będzie więcej obecny w Zachodniej i Wschodniej Europie w związku ze skomplikowanym modelem biznesowym i trudną sytuacją ekonomiczną w Europie". Całkowite wyjście z rynków Europy nastąpi do końca 2015 roku.

- Wierzymy, że ten krok będzie zwycięstwem dla wszystkich naszych marek w Europie i na świecie, ponieważ GM zyska dzięki mocniejszej pozycji Opla. Wycofanie Chevroleta z Europy pomoże nam przyspieszyć rozwój w całym regionie - dodał Steve Girsky, wiceprezes General Motors.

O ile wyjaśnienie GM zostało przygotowane bardzo profesjonalnie, o tyle zdaje się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością. Tanie auta Chevroleta sprzedawały się świetnie, a więc były żyłą złota. Czemu mimo wszystko koncern przestanie sprzedawać Chevrolety na europejskim rynku? Nieoficjalnie mówi się o tym, że wewnętrzny konkurent w zbyt dużym stopniu osłabił pozycję Opla.

Chevrolet na plusie, Opel na sporym minusie

Jak w każdej, tak i w tej plotce może być ziarno prawdy. Wystarczy spojrzeć na wyniki sprzedaży. W roku 2008 według danych Carmarket.pl Chevrolet sprzedał w Polsce prawie 5,9 tysiąca aut. W tym roku wynik jest niemalże dwukrotnie wyższy. W roku 2008 Opel zbył ponad 28 tysięcy pojazdów. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy salonom udało się sprzedać prawie 10 tysięcy samochodów mniej! O ile w badanym okresie Chevrolet zaliczył wzrost na poziomie 86 procent, o tyle w przypadku Opla możemy mówić o spadku o wartości 36 procent.

Popularność Chevroleta jest w głównej mierze podyktowana niską ceną. Podczas gdy za wersję podstawową Astry czwartej generacji należy zapłacić minimum 61,4 tys. złotych, bliźniaczy model - Cruze jest wyceniany na 49 tys. złotych. Różnica sięga niespełna 12 tysięcy. A to oznacza, że nie zignoruje jej żaden kierowca i to zwłaszcza na takim rynku, jak polski.

Na niekorzyść Opla przemawia jeszcze jeden fakt. Zarówno Astra, jak i Cruze korzystają z tej samej bazy części, podzespołów i rozwiązań technicznych. Tym samym oferują podobną trwałość..

Nawet w sytuacji, w której General Motors bało się nadmiernego osłabienia pozycji Opla, nerwowa reakcja jest raczej mało zrozumiała. Amerykańska firma nie jest jedyną, która ma w swojej ofercie tańszego producenta.

Identyczna relacja łączy m.in. Grupę Volkswagena i Skodę czy Renault i Dacię. I Niemcy, i Francuzi mieli całkowicie inny plan biznesowy. Liczyli się z tym, że podstawowe marki mogą stracić część klientów na wprowadzeniu niskobudżetowych samochodów. Doszli jednak do wniosku, że rachunek finansowy wynikający z szerszej oferty i tak wyjdzie na plus. W związku z tym porzucili popłoch, uzbroili się w cierpliwość i poczekali do momentu, w którym wskaźniki ustabilizowały się.

Cierpliwość popłaca: w VW i Renault o tym wiedzą!

Czas pokazał, że mieli rację. W efekcie zarówno władze niemieckiej, jak i francuskiej firmy mogą bez niepokoju patrzeć w przyszłość.

Według danych Carmarket.pl na rynku polskim, mimo iż rośnie sprzedaż Dacii, wyniki Renault od kilku lat utrzymują się na podobnym poziomie. Powody do radości ma także Grupa Volkswagena. Po delikatnym zachwianiu pod koniec pierwszej dekady XXI wieku Polacy z roku na rok kupują coraz więcej aut sygnowanych logo Skody i Volkswagena.

Oczywiście wycofanie Chevroleta z Europy wcale nie oznacza, że General Motors nie będzie proponowało europejskim klientom niskobudżetowych samochodów. Amerykański koncern zawsze może pójść drogą wyznaczoną m.in. przez PSA. Francuzi nie wprowadzili taniej marki, a wyłącznie tani model. Citroen ma C-Elysee, a Peugeot 301-kę. GM musi jednak pamiętać o tym, że rozwiązanie nie jest w stu procentach bezpieczne. Tworzy bowiem niezdrową konkurencję cenową między najtańszymi modelami w ofercie, które na wielu rynkach stanowią znaczną część sprzedaży.

Producenci - w tym także i General Motors - nieustannie narzekają, że polscy i europejscy kierowcy kupują za mało fabrycznie nowych aut. W takiej perspektywie zachowanie amerykańskiego koncernu szczególnie dziwi. W końcu odbierając klientom możliwość wyboru niskobudżetowego auta i zamiast stymulować, hamują wzrost sprzedaży.

Warto również pamiętać, że kupujący, którzy szukali samochodu w przedziale cenowym Chevroleta Cruza, wobec braku oferty u tego producenta poszukają innej alternatywy na rynku i znajdą ją niewątpliwie w salonach konkurentów.