Na papierze rozwiązanie jest oczywiste. Zależy ci na osiągach? Bierzesz M5. Sęk w tym, że to nowe pokolenie spod znaku F10, to już nie to samo, co poprzednie kultowe maszyny, kryjące duszę (i wnętrzności) prawdziwego sportowca w nadwoziu sedana. W nowej generacji, z silnikiem biturbo, toną luksusowych ozdobników i długą listą wyposażenia dodatkowego M5 zatraciła ten charakter. To po prostu bardzo ekskluzywna, szybka i droga limuzyna, a w tej dziedzinie... Ma lepszego od siebie konkurenta. Z tym samym logo.

Słowo klucz - trakcja

Co z tego, że klasyczna, 560-konna M5-ka ma o prawie 180 koni więcej, skoro do setki rozpędza się ledwie o 0.4 sekundy szybciej? Ten fakt może mieć kolosalne znaczenie dla maniakalnego kolekcjonera katalogów samochodowych. Stateczny, dorosły facet, który kupuje luksusowego, czterodrzwiowego sedana, służącego do jazdy nie po torze, lecz drogach publicznych może pogodzić się z tą stratą. 4.7 sekundy w turbodieslu to osiągi zdecydowanie wystarczające. Tym bardziej, że realne.

M550d nie wygląda aż tak efektownie, jak M5, ale przy swojej subtelności też robi wielkie wrażenie. Szczególnie po dociśnięciu gazu, fot. Cezary Gutowski
M550d nie wygląda aż tak efektownie, jak M5, ale przy swojej subtelności też robi wielkie wrażenie. Szczególnie po dociśnięciu gazu, fot. Cezary Gutowski

Decydują prawa fizyki, a konkretnie... trakcja. M5 owszem będzie szybsze od M550d, ale na gładkiej, nagumowanej i prostej drodze. Gdy w grę wchodzi prawdziwe życie, czyli rodzime, niezbyt czyste i równe asfalty, proporcje zaczynają się odwracać. Pierwszy niewielki opad deszczu i z muskularnego "sportowca" wychodzi wzruszająca wręcz nieporadność. Walczący o przyczepność, szarpiący tyłem, desperacko dławiący potencjał silnika słoń w składzie porcelany, podczas gdy w modelu z xDrive...

Przeczy prawom fizyki

Czteronapęd pokazuje swoją przewagę. Znacznie więcej trakcji, stabilności i przede wszystkim pewności prowadzenia. Strasznie łatwo stracić tu prawo jazdy. Nie z szaleństwa czy brawury. Nie musisz się ekscytować jak dzieciak torbą z lizakami. Wystarczy na moment spuścić wzrok z prędkościomierza. Dociskasz gaz i jedziesz na czucie. Kiedy doświadczenie, stery oraz tyłek (bo, jak to mawia Robert Kubica, samochód czuje się właśnie dolną częścią pleców) podpowiadają ci, że twojej maszynie daleko jeszcze do granic jej możliwości. A to, czy droga jest sucha, czy mokra, zdaje się nie mieć większego znaczenia!

W opcji elektroniczne zegary, zmieniające fakturę w zależności od trybu jazdy, fot. Cezary Gutowski
W opcji elektroniczne zegary, zmieniające fakturę w zależności od trybu jazdy, fot. Cezary Gutowski

M550d rozpędza się niewiarygodnie płynnie. Bardzo przyjemnie i miękko, ale też zdecydowanie wgniata w fotel. Ten pojazd po prostu doskonale trzyma się drogi, a jego stabilność trudno opisać słowami. Jakby naginał prawa fizyki. Rzeczy dla innych aut trudne, piątka z xDrive robi od niechcenia. To jeżdżący dowód na to, że większa moc silnika to większe bezpieczeństwo. Przynajmniej podczas wyprzedzania, które w przypadku samochodu osobowego zajmuje nie więcej niż cztery sekundy.

Największa słabość

Gorzej, gdy w wyjątkowym komforcie, niesiony dźwiękami z systemu audio i rozleniwiony sygnałami, przekazywanymi przez kierownicę, na chwilę się zapomnisz. Gdy po chwili rzucisz okiem na zegary, możesz się mocno zdziwić. Niewykluczone, że w środku szybkiego łuku okaże się, że na liczniku masz o 20-30, może nawet 50 km/h więcej, niż sądziłeś. A cudów nie ma...

Właśnie ta łatwość prowadzenia, to służalcze wręcz posłuszeństwo układu kierowniczego, ten potężny moment obrotowy mogą zapędzić kierowcę w pułapkę. Wszystko ma swoje granice, a w aucie tego typu wyjątkowo łatwo je przekroczyć. I tu może znajduje się największa słabość tego pojazdu. Jest tak cholernie dobry, że kusi do deptania gazu, a przy tym bardzo skutecznie potrafi uśpić czujność. Tego nie doświadczymy w tylnonapędowej M5-ce, gdzie każde mocniejsze dociśnięcie prawego pedału przypomina nam, że siedzimy na beczce dynamitu.

Mimo wszystko - w kategorii komfort+osiągi+przyjemność prowadzenia, na normalnych drogach, w prawdziwym życiu trzylitrowy, potrójnie doładowany turbodiesel M550d sprawdza się lepiej od rasowej M5-ki. Bez dwóch zdań.