- Donald Trump nie przekonuje już, że ceny samochodów nie wzrosną. Przeciwnie, wyraża on zadowolenie z tego powodu
- Plan Trumpa jest taki, że z powodu wzrostu cen importowanych samochodów amerykańscy klienci bedą kupować auta produkowane na miejscu
- Nowe cła w najmniejszym stopniu dotkną Teslę , która na rynek amerykański produkuje samochody w USA
- Samochody europejskich, japońskich i koreańskich marek zostaną dotknięte cłami w najwyższym stopniu, choć nie dotyczy to wszystkich marek
Odpowiedź na pytanie dziennikarza serwisu NBC, który spytał Donalda Trumpa, czy prawdą jest, iż naciskał on na prezesów koncernów motoryzacyjnych, aby nie podnosili cen pomimo nałożenia "karnych" ceł na samochody wyprodukowane poza USA, niejedną osobę mającą zamiar kupna nowego auta w najbliższym czasie utwierdziła w przekonaniu, że nie ma co dłużej czekać. Prezydent bowiem stanowczo zaprzeczył. "Nie obchodzi mnie to w ogóle. Mam nadzieję, że podniosą ceny, ponieważ jeśli to zrobią, ludzie kupią samochody wyprodukowane w Stanach. Mamy ich pod dostatkiem".
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo"Produkujcie w USA, na amerykańskie auta nie będzie ceł"
Dalej Trump wytłumaczył, że jedyną wiadomością, jaką miał dla prezesów koncernów, to zachęta do przeniesienia produkcji do USA. Jeśli produkujesz samochody w USA, to gratulacje – zarobisz mnóstwo pieniędzy. Jeśli nie, będziesz musiał przenieść się (z produkcją – red.) do USA, ponieważ na auta produkowane w USA nie ma ceł. Amerykańscy eksperci i komentatorzy nie są jednak aż tak entuzjastyczni, dominuje też przekonanie, że ceny samochodów wzrosną i to bardzo szybko.
Ceny mają wrosnąć nie tylko z powodu 25-procentowych ceł na samochody, lecz także z powodu ceł na importowane części używane do produkcji aut w USA (przy czym zasady ewentualnych zwolnień z tych opłat nie są na razie znane). W amerykańskich mediach cytowane są głosy analityków, którzy przewidują, co się stanie:
- Jedna z opcji to tymczasowe ograniczenie produkcji samochodów i części w oczekiwaniu na kolejne zawieszenie czy wycofanie się z ceł – ma to być tańsze niż próba szybkiego przeniesienia produkcji do USA. Pomimo zapowiedzi Donalda Trumpa, że cła, które wejdą w życie 2 kwietnia 2025 r. "będą na stałe", dominuje przekonanie, że wszystko się zmienia i podlega negocjacji, a zatem warto poczekać. Niemniej mniejsza liczba dostępnych samochodów przełoży się niemal natychmiast na ich ceny.
- Jako że nie bez powodu wiele fabryk części i samochodów ulokowano w krajach, gdzie koszty produkcji są niższe, przeniesienie produkcji do USA zwiększy ceny
- Przeniesienie produkcji nie jest jednak możliwe w krótkim czasie – jest to perspektywa znacznie przekraczająca okres kilku miesięcy
- Według prognozy Goldman Sachs szacunkowy wzrost ceny samochodu w USA wyniesie 5-15 tys. dolarów w zależności od marki i modelu.
Przeczytaj także: Musk i Trump się doigrali. Kanada nie będzie dopłacać do zakupu "swastikarów". Odwet za cła
Tylko Tesla produkuje auta na rynek amerykański w USA. Inni zapłacą cła
Jedyną marką, która końcowy montaż swoich samochodów przeznaczonych na rynek amerykański w stu procentach wykonuje w USA, jest Tesla. 75-procentowym udziałem krajowej amerykańskiej produkcji może pochwalić się japońska Honda, niewiele mniejszym Ford, nieco mniejszym (71 proc.) General Motors, a potem... długo, długo nic. Wszystkim pozostałym producentom obecnym na amerykańskim rynku wiele brakuje do osiągnięcia udziału krajowej produkcji na poziomie choćby 50 proc. Volkswagen ma 36 proc., Toyota 33 proc., marki koreańskie jeszcze mniej, BMW zaledwie 19 proc. To oznacza, że w przypadku tych producentów większość aut sprzedawanych w USA będzie podlegać 25-procentowym cłom.
Ciekawe, że Tesla, która od dłuższego czasu spuszcza z tonu w kontekście cen swoich samochodów, stanie się na amerykańskim rynku jeszcze bardziej konkurencyjna cenowo.
Które z europejskich państw ucierpią najbardziej?
Przy założeniu, że amerykański nabywca samochodu faktycznie odwróci się od drożejącej oferty samochodów pochodzących z zagranicznych fabryk, spośród krajów europejskich najbardziej ucierpią Niemcy, a w drugiej kolejności Wielka Brytania i Słowacja. Polskie firmy kooperujące z europejskimi producentami samochodów, dostarczające komponenty, oberwą rykoszetem. Produkcja samochodów na rynek amerykański rzeczywiście może spaść, przynajmniej chwilowo, co nie znaczy jednak, że jest to broń całkowicie bezpieczna dla USA. Nawet przy braku ceł odwetowych efekt może być tylko jeden: wyższe ceny samochodów w amerykańskich salonach, wyższe ceny napraw (bo droższe części) i droższe używane samochody.
Stany w ogóle nie ucierpią? Biały Dom uspokaja
Peter Navarro, starszy doradca Białego Domu ds. handlu i produkcji, radzi zaniepokojonym amerykańskim konsumentom, aby "zaufali Trumpowi". "Cła to obniżki podatków, nowe miejsca pracy, bezpieczeństwo, cła są wspaniałe dla Amerykanów" – powiedział Navarro w Fox News. Na razie
No cóż, zobaczymy.