Fardi Kazemi to Irańczyk, który przemierzał regularnie trasę z Bliskiego Wschodu do Europy swoją trzydziestoletnią ciężarówką aż do grudnia 2019 r. Wtedy to jego wysłużona pomarańczowa ciężarówka, którą wiózł do Polski irańskie rodzynki, utknęła na drodze pod Częstochową, a wraz z nią także sam Irańczyk. Okazało się, że awaria była na tyle poważna, że naprawa amerykańskiej ciężarówki International z 1988 r. była zbyt skomplikowana i całkowicie nieopłacalna.

Sprawą zainteresowały się polskie firmy przewozowe i media. Dość szybko uruchomiono zbiórkę pieniędzy, podczas której w błyskawicznym tempie udało się uzbierać pokaźną kwotę na zakup ciężarówki dla Kazamiego, którą mógłby wrócić do kraju i nadal pracować jako kierowca.

Do akcji włączyła się nawet firma DAF, ale dość szybko okazało się, że procedury związane ze sprowadzaniem samochodu do kraju przodków Persów, który dodatkowo jest objęty embargo, to istne pole minowe. Okazało się, że w Iranie jest długa lista aut, których nie można sprowadzić do tego kraju, a same procedury celne zwykle trwają długie tygodnie.

W końcu jednak za uzbieraną sumę (ok. 250 tys. zł) kupiono kilkuletni ciągnik siodłowy marki Scania i używaną naczepę. Dzięki temu słynny na całą Polskę Irańczyk mógł w lutym 2020 r. ruszyć z powrotem do swojego rodzinnego kraju. Tam jednak zaczęły się kolejne problemy.

Tamtejszy urząd celny zatrzymał auto na parkingu, mnożąc problemy i podważając kolejne dokumenty. Polacy, którzy zorganizowali zbiórkę, nie zostawili Kazmiego i pomogli w załatwieniu procedur niezbędnych do odzyskania Scanii z wydziału komunikacji. W końcu po ponad roku udało się, a w internecie pojawił się film, na którym Fardin Kazmi wyjeżdża autem zakupionym ze zbiórek polskich darczyńców na drogi Iranu.