W europejskiej klasie niższej średniej oferowanie coupe-cabrioleta, to prawie obowiązek koncernów motoryzacyjnych. Ford, jako ostatni zaprezentował swój Focus ze składanym sztywnym dachem. Mieliśmy okazję sprawdzić, jak prowadzi się nowego Focusa CC i w czym jest on lepszy, a w czym gorszy od konkurencji.
Pierwszy europejski Ford ze składanym sztywnym dachem nawiązuje do studium Ford Focus Vignale, które zaprezentowano po raz pierwszy na paryskim salonie samochodowym w 2004 roku. Samochód zaprojektowano i opracowano we współpracy z firmą Pininfarina, gdzie również jest produkowany. „Składane coupe” bazuje na Focusie sedan i podobnie jak większość konkurencyjnych modeli wykorzystuje dwuczęściową konstrukcję składanego dachu. Ten ukrywa się w podwyższonej tylnej części, a jego złożenie zajmuje 29 sekund.
Tylko nieznacznie zmieniony przód elegancką krzywizną przechodzi od słupków A do podwyższonego tyłu, charakterystycznym elementem jest przede wszystkim podwyższająca się dolna krawędź tylnych okien. Od pozostałych wersji nadwoziowych auto najbardziej odróżnia tył, któremu dominują oryginalne lampy połączone chromowaną listwą. Całość dzięki przełamaniom nawiązuje kształtem do przedniej atrapy, jednak jest dla Forda bardzo nietypowa. Oryginalny kształt tylnych lamp i wysokość tyłu powodują, że samochód z tyłu wygląda bardzo specyficznie i gdyby zabrakło logo, markę auta nie umiałby zidentyfikować nawet fachowiec. Focus CC oferowany jest w nowych kolorach, do których należy np. niebieski „Acqua Blue” podobny do tego ze studium Focus Vignale.
W środku auto oferuje cztery miejsca, jednak przestrzeń dla pasażerów siedzących z tyłu ograniczona jest wzrostem siedzących z przodu – w tym Focus nie odbiega od konkurencji. Wnętrze, zwłaszcza z dwukolorową skórzaną tapicerką nie różni się od pozostałych wersji nadwoziowych. Siedzenia mają lepsze trzymanie boczne i są zamontowane o 20 mm niżej, z subiektywnego punktu widzenia czuliśmy się bezpieczniej, ale nie było to uczucie ciasnoty.
Dużym atutem auta jest bez wątpienia przestrzeń bagażowa. W wersji coupe oferuje bezkonkurencyjnych 534 l bagażnika, przy złożonym dachu przestrzeń zmniejsza się do akceptowalnych 248 litrów.
W porównaniu z Focusem sedan przednie i tylne amortyzatory są o 30 procent sztywniejsze. Przednie i tylne stabilizatory nastawiono według sprężyn i wzmocniono je o 8 procent z przodu i 30 procent z tyłu. Dzięki licznym usztywnieniom karoserii jazda Focusem jest co do stabilności bardzo zbliżona klasycznym wersjom. Ku ogólnemu zaskoczeniu auto ani ze złożonym dachem nie skręca ani nie wygina się, nie ma także mowy o tendencjach do podsterowności. Stabilne zawieszenie i czytelny układ kierowniczy umożliwiają bardzo dynamiczną, a zarazem nie pozbawioną „kabrioletowych” wrażeń, jazdę. Opcjonalne 17-calowe koła co prawda przypominają załodze o wszystkich wybojach, ale uczucie pewności w szybko przejeżdżanych zakrętach jest tego warte.
Ogólne odczucia z jazdy w znacznej mierze uzależnione będą od jednostki napędowej. Dwulitrowy silnik benzynowy to najlepsza oferta dla lubiących przyjemne przejażdżki, zużycie paliwa wynosiło ok. 8,5 l, o hałaśliwości nie ma mowy, a o sportowych osiągach jednostka połączona z 5-stopniową przekładnią nawet nie myśli – subiektywnie wydawało nam się, że pierwszy i drugi bieg są dłuższe niż jest to potrzebne, a na piątym biegu silnik osiągał zbyt wysokie obroty. Turbodiesel pod maską oczywiście charakteryzował się większą hałaśliwością, ale na krętych asfaltowych drogach przydatny był jego charakterystyczny ciąg już od najniższych obrotów. A 6-stopniowa przekładnia ręczna umożliwia utrzymywać zużycie paliwa pod granicą 6 litrów, dzięki czemu silnik najbardziej nadaje się do szybkich przejazdów dłuższych tras.