Zgodnie z rządowym Planem Budowy Dróg Krajowych w latach 2008-2012, cała autostrada A4 od Zgorzelca do Korczowej, czyli od granicy z Niemcami do granicy z Ukrainą będzie gotowa przed rozpoczęciem UEFA EURO 2012. Wszystkie prace projektowe i wykonawcze na autostradzie A4 są realizowane na czas. Nigdzie nie ma żadnego opóźnienia.

GDDKiA stanowczo zaprzecza informacjom zawartym w artykule, jakoby któryś z wykonawców projektów lub budowy autostrady A4 miał opóźnienia w pracach projektowych lub wykonawczych. Wykonawcy jasno deklarują, iż na etapie projektowania prace idą zgodnie z harmonogramem realizacji inwestycji opracowanym przez GDDKIA, czego potwierdzeniem jest to, iż dla obu odcinków, o których mowa w materiale "Dziennika Gazety Prawnej" - Jarosław - Radymno i Radymno - Korczowa w marcu zostały złożone projekty budowlane, których weryfikacja zakończy się w kwietniu.

Liczba wykonawców, którzy złożyli wnioski w przetargu (I etap) na odcinek Rzeszów-Jarosław, a więc chętnych i gotowych zrealizować daną inwestycję w podanym terminie jest odpowiedzią na argument, iż firmy budowlane rzekomo uważają ten termin za nierealny, jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna". W przetargu wnioski złożyło 19 największych firm wykonawczych, co można śmiało traktować jako deklarację realności powstania tego odcinka.

Odcinki Jarosław-Radymno i Radymno-Korczowa realizowane systemem "Projektuj i Buduj" wykonawcy już na początku prac podzielili na pododcinki. Wynika to przede wszystkim z różnego stopnia zaawansowania prac projektowych, których postęp umożliwi wykonawcom uzyskanie wymaganych decyzji administracyjnych (w tym ZRID - Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej) wcześniej, co pozwoli na szybsze rozpoczęcie prac na przygotowanych odcinkach. Nie jest to jednak działanie, które ma zmniejszyć jakimkolwiek opóźnienie - bo takich nie ma, a jedynie umożliwi wcześniejsze rozpoczęcie prac.

Podsumowując, GDDKiA stwierdza, że argumenty zawarte w publikacji Dziennika Gazety Prawnej nie mają oparcia w faktach, o których dokładną wiedzę GDDKiA przekazała redaktorowi Maciejowi Szczepaniukowi przygotowującemu artykuł. Stanowczo stwierdzamy, że dziennikarz zupełnie nie wziął pod uwagę prawdziwych informacji otrzymanych od GDDKiA i stworzył artykuł podający nieprawdziwe i nierzetelne informacje.