Hołek był pierwszym startującym gościnnie zawodnikiem w Scirocco R-Cup, który wywalczył pole position. Zawodnik Orlen Team startował w wyścigu na Norisring jako "legenda", a mimo tego wywalczył pierwsze pole startowe. Na początku półgodzinnej sesji uzyskał rekordowy czas 1.00,775 minuty. Żadnemu z zawodników nie udało się szybciej przejechać okrążenia - ani doświadczonym kierowcom Scirocco R-Cup, ani zaproszonym gościom, wśród których znaleźli się byli zawodnicy F1 i DTM.

- Pole Position to przede wszystkim zasługa świetnego zespołu i doskonale przygotowanego samochodu. Miałem wilczy apetyt na czołówkę, podczas treningów nie używając systemu push-to-pass zająłem 16. miejsce. Wyliczyliśmy, że użycie systemu przesunęłoby mnie na piątą lokatę. Jazda na Norisring ma wiele wspólnego z wąskimi trasami rajdowymi, dlatego hamowanie do ciasnego nawrotu przed masywną bandą z prędkości 160 km/h nie sprawiało mi większych kłopotów - komentował Hołowczyc.

Wyścig rozpoczął się późnym popołudniem, a mimo tego odbywał się w 33-stopniowym upale. Na jednym z zakrętów popełnił Krzysztof Hołowczyc błąd i jego samochód stanął bokiem. Wyprzedziło go kilku zawodników. Błąd wykorzystał między innymi Stefano Proetto, który wyprzedził Polaka i nie oddał prowadzenia aż do mety. Hołowczyc musiał nadrobić stracone sekundy, pokazał klasę na obcym sobie terenie, odzyskał dwie lokaty i linię mety minął jako czwarty. Wyścig wygrał Stefano Proetto. To jego pierwsze zwycięstwo w pucharze Volkswagen Scirocco-R. Drugie miejsce zajął Maciek Steinhof.

- Dziękuję Volkswagenowi za zaproszenie. Ściganie się z wieloma młodymi i czterema rutynowanymi kierowcami sprawiło mi bardzo dużą przyjemność. Na starcie straciłem pozycję, ponieważ jako jedyny nie używałem systemu push-to-pass, który tymczasowo zwiększa moc silnika. Potem od czasu do czasu wchodziłem bokiem w zakręty, ale przyzwyczaiłem się do tego podczas rajdów. To był znakomity wyścig i świetna zabawa - powiedział Krzysztof Hołowczyc.