Hindusi są zmęczeni wszechobecnym chaosem i hałasem na ulicach dużych miast generowanym przez riksze, skutery, samochody i ciężarówki. Nitin Gadkari, indyjski minister transportu, mówi "dość!" i proponuje rozwiązanie. Chce wprowadzić regulację, która miałaby wymóc na kierowcach zastąpienie dźwięku klaksonu melodią skomponowaną na indyjskich instrumentach. Obecnie ulice w Indiach od rana do późnej nocy brzmią mniej więcej tak:

Ile klaksonów naliczyliście? No właśnie, to niewykonalne podobnie jak oddzielenie piasku od maku, którego miał się podjąć Szewczyk Dratewka. Trąbienie, a raczej "kurtuazyjne ostrzeganie się" to nieodłączny element indyjskich ulic. "A skoro tak, to może chociaż da się zastąpić dźwięk klaksonu czymś przyjemniejszym?" – pomyślał Nitin Gadkari.

Melodia zamiast klaksonu

Podczas rozmowy z lokalnym mediami polityk przyznał się, że poważnie rozważa wprowadzenie takiej regulacji. "Analizuję sprawę, będę planował utworzenie przepisu, w ramach którego klaksony miałyby dźwięk indyjskich instrumentów muzycznych, dzięki czemu będą miłe dla ucha". Sprecyzował, że chodzi o flety, tablę, skrzypce, harmonijki ustne i fisharmonie. Ale to nie ostatnie słowo Gadkariego, bo w przyszłości chciałby zastąpić "kojącymi dźwiękami" nawet "irytujące" syreny aut uprzywilejowanych.

Czy taka rewolucja to dobry pomysł? Z pewnością ciekawy i być może rzeczywiście pozytywnie wpłynie na komfort mieszkańców indyjskich miast. A nawet zdrowie, bo Światowa Organizacja Zdrowia informuje, że zanieczyszczenia hałasem mogą doprowadzić do utraty słuchu, zaburzeń zdolności poznawczych, stresu, depresji i problemów sercowo-naczyniowych. I po co to komu? Lepiej, żeby kierowcy stworzyli uliczną orkiestrę!