- W 2021 r. w Polsce Toyota ponownie prowadzi w rankingu sprzedaży nowych aut – do listopada miała przewagę blisko 26 tys. egzemplarzy nad najbliższym konkurentem
- Sukces hybryd na polskim rynku Pawlak upatruje m.in. w ich niezawodności, ale też atrakcyjnej cenie i łatwości eksploatacji w porównaniu z elektrykami
- Dr Jacek Pawlak przypomina, że Toyota zaczęła produkować samochody elektryczne już kilkanaście lat temu w Kalifornii, z mało wtedy znaną firmą Tesla
- Największy potencjał popularyzacji napędów zeroemisyjnych dr Jacek Pawlak widzi w technologii wodorowej – ze względu komplementarność wobec ropy, klienci nie muszą zmieniać przyzwyczajeń ani rezygnować z funkcjonalności
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
W ramach naszego cyklu wywiadów "Kto rządzi motoryzacją w Polsce" tym razem spotykamy się z drem Jackiem Pawlakiem – Prezydentem Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe. Z firmą związany jest od 1991 r., a na obecnym stanowisku zasiada od 2012 r. (jako pierwszy Polak w historii). Wcześniej przez 5 lat był dyrektorem sprzedaży i projektów strategicznych w europejskiej centrali Toyoty. Jacek Pawlak ma tytuł doktora nauk ekonomicznych i jest ojcem trójki dzieci. Uwielbia sport – zimą wolne chwile chętnie spędza na stokach narciarskich, a latem można go spotkać na "spotach" wind- i kitesurfingowych. Pasjonują go też: piłka nożna, tenis, golfa i nurkowanie.
Błażej Buliński, Auto Świat: W chwili, gdy rozmawiamy, Toyota zajmuje 1. miejsce w tegorocznym rankingu sprzedaży aut w Polsce i ma przewagę 17,5 tys. aut nad najbliższym konkurentem (obecnie już 25,8 tys. – przyp. red.). Dlaczego Toyota ma tak znacznie silniejszą pozycję na polskim rynku w porównaniu z resztą Europy?
dr Jacek Pawlak: Na to, że klienci tak chętnie wybierają Toyotę, składa się wiele czynników. Najważniejszym jest technologia. Wybór aut jest duży, a jeśli chodzi o napędy, to jesteśmy w momencie tak zwanego szoku technologicznego. W ostatnim roku pojawiło się kilkadziesiąt nowych modeli hybrydowych, plug-in, też elektrycznych, więc klienci mają ogromny wybór. Natomiast w naszym przekonaniu najlepszym wyborem jest technologia hybrydowa. Auto hybrydowe 60-70 proc. czasu jedzie na silniku elektrycznym, czyli zeroemisyjnie, a kosztuje tyle, co normalny samochód z konwencjonalnym napędem. Nie ma tej gigantycznej bariery, jak w przypadku aut elektrycznych, które mają problemy z zasięgiem, z szybkością i dostępnością ładowarek, no i z ceną przede wszystkim.
W przypadku hybryd mamy 25 lat doświadczenia, ciągłego doskonalenia tych układów – obecnie na rynku jest już generacja 4,5, oszczędniejsza, bardziej niezawodna niż kiedykolwiek. Proszę zwrócić uwagę, że w hybrydach nie ma elementów, które są bolączką wielu nowoczesnych aut, jak: Turbosprężarka, koło dwumasowe, filtry DPF – to wszystko w hybrydach nie występuje. Klocki i tarcze hamulcowe wymienia się dwa razy rzadziej, no i niskie jest zużycie paliwa. To wszystko powoduje, że nasze hybrydy stanowią najlepszy wybór.
Pierwsze rejestracje nowych aut w Polsce, styczeń–listopad 2021 (dane: IBRM Samar) | ||||
---|---|---|---|---|
Top 10 marek | Top 10 modeli | |||
Toyota | 67 753 | Corolla | 19 968 | |
Škoda | 41 918 | Yaris | 13 477 | |
Volkswagen | 31 407 | Octavia | 12 113 | |
Kia | 30 287 | Duster | 11 202 | |
Hyundai | 24 873 | RAV4 | 10 525 | |
BMW | 22 301 | Fabia | 10 023 | |
Mercedes | 18 041 | Tucson | 9078 | |
Ford | 17 756 | C-HR | 8628 | |
Dacia | 17 202 | Sportage | 7529 | |
Audi | 17 188 | i30 | 7158 |
Wspomniał Pan o wieloletnim doświadczeniu w konstruowaniu hybryd i o bogatej ofercie aut z napędem tego typu. Jedyną drugą marką na rynku, która może się poszczycić tym samym, jest należący do Toyoty Lexus – czy jest Pan zadowolony z wyników sprzedaży na naszym rynku?
Tak, widzimy ogromną dynamikę, wzrost sprzedaży przekracza nasze oczekiwania. Szczególnie 2021 rok jest wyjątkowy i entuzjastyczna reakcja klientów na nowego NX-a. Liczba zamówień na ten nowy model jest ogromna, zaskoczyła nas też popularność odmiany plug-in. Tym, co łączy Toyotę i Lexusa, jest technologia, a drugi aspekt to jest poziom obsługi w stacjach. W ostatnich latach włożyliśmy ogromny wysiłek w szkolenia zarówno doradców sprzedaży, jak i mechaników, przez blacharzy, lakierników i na obsłudze recepcji kończąc. Certyfikujemy pracowników, motywujemy, badamy efekty, bo wiemy, że to jest bardzo ważny aspekt – jeden błąd może zniszczyć to, na co pracowaliśmy przez wiele lat. Wiemy, jak to jest na przykład w hotelach czy restauracjach – kiedy przydarzy nam się coś, czego nie akceptujemy, to po prostu więcej się tam nie pojawimy. Nasz wysiłek jest też widoczny w niezależnych testach salonów, chociażby tych publikowanych przez „Auto Świat”.
W 2020 r. branża samochodowa musiała sobie poradzić z lockdownem, w tym roku doszedł do tego kryzys dostępności półprzewodników. Wiele marek boleśnie to odczuło, musiało odraczać dostawy aut. Jak sobie radzi Toyota?
Cały czas mamy pewną dostępność samochodów, oczywiście, zależną od modelu. Mamy bardzo szeroką ofertę na rynku, mnóstwo specyfikacji, kolorów, kombinacji wyposażenia itd. Pewną liczbę samochodów mamy na stocku, natomiast w przypadku modeli zamawianych do produkcji jesteśmy w stanie zdefiniować czas dostawy. Fabryki mają opóźnienia, przez pewien czas borykały się z dostępnością komponentów, ale ten problem został już rozwiązany i większość naszych zakładów pracuje na normalnym poziomie. Terminy mogą być nieco bardziej odległe niż zwykle, ale myślę, że cały czas bardzo atrakcyjne. Chyba jesteśmy w lepszej sytuacji niż nasi konkurenci. Myślę, że za kilka miesięcy wrócimy w tej kwestii do normalności.
Czy w samochodach elektrycznych ogniwa wodorowe są Pana zdaniem lepszym rozwiązaniem niż akumulatory?
Trudno powiedzieć, czy są lepsze. Na pewno auta elektryczne, czy to zasilane bateriami, czy ogniwami paliwowymi, to jest przyszłość, z tym nie ma co polemizować. Co jednak ważne: to funkcjonalność decyduje o tym, jakie auta klienci chcą kupować. Toyota produkuje zarówno hybrydy i hybrydy plug-in, jak i auta elektryczne na baterie lub z ogniwami paliwowymi, więc nie staram się tu promować technologii, którą dysponujemy – bo mamy je wszystkie. Toyota jest najbardziej innowacyjną firmą motoryzacyjną na świecie i przez wiele lat włożyła ogrom wysiłku i pieniędzy, by te technologie rozwijać. Mamy doświadczenia z każdą z nich. Samochody elektryczne zaczęliśmy produkować kilkanaście lat temu w Kalifornii, z mało wtedy znaną firmą Tesla. Auta wodorowe też już rozwijamy od kilkunastu lat. Wiemy więc, co możemy zrobić z każdą z tych technologii. Ale na końcu to klienci decydują.
Kiedyś zapytałem jednego z naszych szefów działu badań i rozwoju, kiedy będziemy sprzedawać auta na baterie. Odparł: „jak tylko klienci będą chcieli je kupować”. Dzisiaj auta elektryczne są bardzo dynamiczne, ciche i też ekologiczne, pod warunkiem że energia jest produkowana ekologicznie, a nie w wysokoemisyjnych elektrowniach węglowych. W Polsce, przynajmniej na razie, im więcej mamy elektryków na drogach, tym większe są emisje elektrowni.
Przypominam sobie przypadek Nowego Jorku z początku XX wieku, w którym była 1/3 aut elektrycznych, 1/3 z napędem spalinowym i 1/3 z napędem parowym. Wówczas wynalezienie rozrusznika, czyli właśnie funkcjonalność, przesądziło o tym, które auta klienci zaczęli kupować, bowiem przedtem uruchamianie silników spalinowych wymagało użycia korby, co było strasznie niewygodne. Kierunek na przyszłość wyznaczyły wtedy też te auta, które nie miały problemu zasięgu i czasu ładowania. No i dzisiaj wracamy do tego samego punktu. Mamy samochody elektryczne – te na baterie – które poza wieloma zaletami mają też sporo barier. Są to wysoka cena i ciężar baterii, co determinuje wysoki koszt zakupu takiego samochodu. Dzisiaj jest on praktycznie dwa razy droższy od konwencjonalnego samochodu i klienci nie są gotowi na taką premię – tym bardziej że ona nigdy się nie zwróci. Jeśli zaczniemy liczyć, po jakim okresie koszty prądu będą w stanie skompensować nam tę premię, to otrzymamy jakieś absurdalne okresy – 20-30 lat.
Przez zasięg i czas ładowania są to auta, które raczej nadają się do jazdy po mieście, ale nie do podróży. Oczywiście, można się uprzeć i elektrykiem pojechać w daleką trasę, ale taka podróż będzie o wiele bardziej uciążliwa niż jazda autem z konwencjonalnym napędem. W moim przekonaniu te auta mają przyszłość, ale dopiero, gdy wynajdziemy nową technologię baterii. To jest główna bariera rozwoju dla elektryków. Ich konstrukcja jest stosunkowo prosta, ale baterie stanowią problem. My tak naprawdę od wielu lat próbujemy te baterie udoskonalać, ale jest to bardzo trudne. Widzimy, jak przez ostatnie 10 lat udało się zmienić telefony, komputery, natomiast baterie paluszki w pilotach do telewizora pozostały bardzo podobne – i tu rewolucji nie ma. Z kolei to, co się obecnie dzieje w przemyśle motoryzacyjnym, ta intencja wyzerowania emisji, powoduje, że ogromne nakłady zostały zainwestowane w badania nad nowymi typami baterii, np. bezcieczowymi, ze stałym elektrolitem. Jest sporo prototypów, które pozwalają mieć nadzieję, że masowa produkcja będzie możliwa, ale nim to się stanie, potrzeba jeszcze wiele testów i badań. Cokolwiek zmieniamy w samochodach, to musimy być też pewni, że są to bezpieczne rozwiązania. W przypadku baterii – że się nie zapalą, że wytrzymają wiele lat, tak jak klienci tego oczekują. Wydaje mi się, że samochody elektryczne na baterie dzisiaj to nie jest jeszcze tak interesująca propozycja, ale za parę lat, gdy nowe technologie już będą dostępne, ta sytuacja się zmieni.
I mimo tych wad i tego, że jeszcze nie jesteście w stanie produkować akumulatora z elektrolitem stałym na dużą skalę, w 2022 r. planujecie wprowadzić do sprzedaży elektryczną Toyotę, także w Polsce.
Tak, będzie ona miała baterie litowo-jonowe, te, które mamy dziś do dyspozycji. Każda nowa technologia wymaga wielu lat doświadczeń i na pewno warto tę technologię rozwijać, mimo że te auta nie będą na razie stanowiły dużej części naszej sprzedaży. Ale klienci, którzy chcą poruszać się takimi samochodami po mieście, na codziennych trasach praca–dom–szkoła–zakupy, znajdą u nas ciekawą propozycję. Jednocześnie jest to dla nas kolejny etap doświadczeń, na pewno będziemy takie auta udoskonalać i dzięki temu w przyszłości będą one bardziej konkurencyjne.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
OK, ale wyobraźmy sobie klienta, który chciałby jeździć bezemisyjnie i przekonuje go koncepcja auta z wodorowymi ogniwami paliwowymi, tyle że pozostaje ono poza jego zasięgiem finansowym. Czy jest szansa, że wprowadzicie mniejszy model od Miraia także z wodorowymi ogniwami paliwowymi?
No właśnie mamy teraz taką alternatywę – auto elektryczne, ale bez baterii. Zbiornikiem energii w takich autach, jak Mirai, jest wodór. To jest totalna rewolucja, która zmieni energetykę, możliwości wykorzystania odnawialnych źródeł energii, transport i dzięki temu w przyszłości rzeczywiście będziemy mieli bezemisyjną planetę. Wodór także w transporcie zmieni wszystko, bo jest w 100 proc. komplementarny wobec ropy i tak naprawdę wodorem możemy napędzać wszystko to, co dziś napędzamy za pomocą ropy naftowej. Czy Mirai jest drogi? Wydaje mi się, że nie. Mirai, co po japońsku tak w ogóle znaczy „przyszłość”, to samochód zbudowany na platformie flagowej limuzyny, Lexusa LS, który kosztuje między 500 a 600 tys. zł.
Tymczasem Toyota Mirai, podobnej wielkości, z ogniwem paliwowym, auto XXI wieku, kosztuje około 300 tys. zł. Wydaje mi się zatem, że jak na tak „kosmiczną” technologię, to cena nie jest zaporowa. Natomiast to jest auto elektryczne bez wad auta elektrycznego. Miraia tankujemy wodorem w ciągu 3-5 minut i zyskujemy zasięg do 650 km. O wiele łatwiej też jest zbudować infrastrukturę dla aut wodorowych. Nie będziemy musieli ciągnąć milionów kilometrów kabli ani budować kolejnych elektrowni czy sieci ładowarek, tylko postawimy zbiorniki z wodorem na każdej stacji benzynowej. I nie będziemy musieli tych aut ładować przez 40 czy 60 minut, jak w przypadku elektryków na baterie, tylko da się je tankować niemal równie szybko, jak benzynowe.
Kiedy zatem możemy liczyć na wodorowe RAV4 albo Corollę kombi, modele bardziej dostępne, dla szerszego grona klientów?
Będziemy dokładnie obserwować, jak będzie się rozwijała ta technologia, w tej chwili duże nadzieje wiążemy z różnego rodzaju większymi środkami transportu. Autobusy wodorowe to byłoby coś niesamowitego dla zanieczyszczenia miast – bo nie tylko są one bezemisyjne i bezszelestne, lecz nawet oczyszczają powietrze. Wodorem możemy dzisiaj napędzać pociągi, ciężarówki, auta dostawcze, myślę więc, że szczególnie w przypadku tych pojazdów ogniwo wodorowe to świetny pomysł na przyszłość. W przypadku samochodów osobowych będzie to zależało od tego, jak szybko i jak doskonałe będą nowe technologie baterii. To, czy szybciej doczekamy się mniejszego auta z ogniwami paliwowymi, czy z akumulatorem z elektrolitem stałym, jest jeszcze w sferze badań, ale jedno i drugie jest przyszłością.
Wiem, że Pana służbowym samochodem jest obecnie Mirai. Jak wrażenia z codziennej eksploatacji? Czy traktuje Pan użytkowanie tego auta tylko jako eksperyment i niebawem przesiądzie się z powrotem np. do hybrydy Lexusa, czy też nie wyobraża sobie Pan powrotu do aut z tradycyjnym spalinowym napędem?
Mam to szczęście, że mogę jeździć każdym autem z naszej oferty – SUV-ami, limuzynami, samochodami sportowymi. I muszę powiedzieć, że od momentu, kiedy pierwszy raz wsiadłem do Miraia, jestem nim zafascynowany i w ogóle nie zamierzam zmieniać go na żadne inne auto. Jest niesamowity – cichy, bardzo komfortowy, dynamiczny, z przyjemnością sprawdzam codziennie, ile powietrza udało mi się oczyścić. Mam nadzieję, że ta bariera, którą są stacje tankowania, wkrótce zostanie pokonana. Stacji będzie więcej i wówczas też przybędzie na ulicach Miraia. Chciałbym, żeby auta tego typu jeździły w ekologicznych miastach jako uzupełnienie transportu publicznego, np. taksówki. Wiele firm, które mają wpisane w swoją misję technologię, zeroemisyjność, będą takimi autami zainteresowane. To naprawdę coś niezwykłego. Warto spróbować, warto się przejechać. Już niedługo te auta będą w naszych stacjach dilerskich.
Pierwszą partię kilkudziesięciu Miraiów udało Wam się sprzedać, zanim pojawiła się w Polsce pierwsza publicznie dostępna stacja tankowania wodoru. Jak to się stało?
Ściśle współpracujemy z wieloma firmami, które są zainteresowane tą technologią. Jedną z nich jest Polkomtel, który pracuje nad wykorzystaniem wodoru, i myślę, że te samochody są dla nich ważnym krokiem w testowaniu tej technologii. Czekamy na otwarcie pierwszej stacji, na razie uzupełniamy wodór ze stacji mobilnej. Widzimy, że jeśli chodzi o wodór, to nastąpiła eksplozja spotkań, badań, sympozjów, dyskusji. Szczerze mówiąc, w mojej karierze motoryzacyjnej nigdy nie było czegoś podobnego, co nabrałoby takiego przyspieszenia. Wodór zapoczątkuje kolejną rewolucję przemysłową, która zmieni wszystko.
Wróćmy jeszcze na chwilę z przyszłości do teraźniejszości. Niedawno w salonach Toyoty pojawił się Yaris Cross – jak się przyjął na rynku?
Auto przyjęło się na rynku świetnie, nie jesteśmy w stanie wyprodukować tylu samochodów, ile klienci chcą kupić, sprzedaliśmy już wszystko, co mogliśmy klientom zaoferować. Yaris Cross to wyjątkowy samochód, świetnie zaprojektowany. Pomimo że ma w nazwie „Yaris”, jest to duże auto dla rodziny, z przestrzenią bagażową pozwalającą spokojnie wybrać się na wakacje. Oczywiście, oferujemy go także z napędem hybrydowym i – co ciekawe i rzadkie w tym segmencie – jest dostępny z napędem na 4 koła. Kiedy postawiłem Yarisa Crossa obok C-HR, byłem zaskoczony, że to auto jest aż tak duże.
Czy te dwa modele nie będą się właśnie przez to kanibalizować?
Myślę, że są one dla nieco różnych klientów. Toyota C-HR jest bestsellerem w segmencie C-cross-over, Yaris Cross jest B-crossoverem. Oczywiście, jakaś tam kanibalizacja występuje, tak jak między Yarisem a Corollą czy innymi modelami, ale myślę, że oba auta znajdą swoich nabywców.
Jakie są plany Toyoty na 2022 r., jeśli chodzi o nowości modelowe, ale też działania spółki?
Chcemy wprowadzić na rynek ten nasz rewolucyjny samochód, Toyotę Mirai, gdy tylko pojawi się pierwsza stacja. Mamy też w planach wprowadzenie RAV4 po liftingu. Będziemy mieli jeszcze kilka niespodzianek, o których na razie nie mogę nic powiedzieć, ale będą to ciekawe propozycje i warto rozważyć naszą ofertę.