- Autor posta na Facebooku zauważa paradoks tanich stacji benzynowych, na których oszczędność przy zakupie paliwa może okazać się tylko pozorna
- Faktycznie przy stacji paliw, którą wskazuje autor nagrania, czasami ustawia się kolejka, ale rzeczywista sytuacja nie jest aż tak absurdalna, jak mogłoby się wydawać
- Różnice w cenie paliw pomiędzy stacjami mogą sięgać nawet kilkudziesięciu groszy na litrze, co przy tankowaniu większej ilości paliwa często przekłada się na zbędny wydatek lub realne oszczędności
"Wiecie na czym polega jeden z paradoksów tanich stacji benzynowych?" — zaczyna zaczepnie swój wpis użytkownik profilu roweroWAWA na Facebooku i natychmiast odpowiada: "Ano na tym, że w nadziei na tańsze o kilkanaście groszy (na litrze) paliwo ich klienci (klientki tym razem nie zauważyłem ani jednej) stoją w długiej kolejce i wypalają paliwo. Smrodząc, tracąc czas i paliwo".
"Każdy ma prawo oszczędzać tak, jak sobie to sam powymyśla"
Na dowód swojej tezy autor posta publikuje nagranie, które pokazuje sytuację, z którą można zetknąć się na stacji paliw Auchan przy ul. Modlińskiej w Warszawie. Z racji niższych cen tankuje tu wielu kierowców, co sprawia, że część z nich musi czekać w kolejce.
"Te kolejki są tu regularnie, ale za to bywają dużo dłuższe, nierzadko zaczynają się daleko na wiadukcie, na zjeździe z Trasy Toruńskiej" — wyjaśnia autor i dodaje: "Ja tego świetnego sposobu na zarządzanie budżetem i dodatkowo na spędzanie wolnego czasu oczywiście nie krytykuję. Każdy ma prawo oszczędzać tak, jak sobie to sam powymyśla".
Z punktu widzenia rowerzysty sytuacja faktycznie wygląda komicznie
Ponieważ autor nagrania jechał rowerem, rozpoczęła się słowna przepychanka pomiędzy zwolennikami rowerów i osobami, które widzą w tych jednośladach wyłącznie sposób na miłe spędzanie wolnego czasu, a nie środek transportu podczas dojazdów do/z pracy. Swoje trzy grosze wrzucił także inny komentujący, który stwierdził, że paliwo jest trochę tańsze, "ale przynajmniej gorszej jakości".
Przy całej tej pozornie absurdalnej sytuacji okazuje się, że nie jest ona tak bezsensowna, jak mogłoby się wydawać. Jeden z komentujących wprost stwierdził: "Często bywam na tej stacji, jak jestem w okolicy. Paliwo dobrej jakości, a kolejki, no cóż.. bywają to prawda, ale nigdy nie stałem dłużej niż 10 minut. A na litrze bywa spora przebitka, czasem nawet do 30/40 gr, tak więc pełny bak, np. 80 l, to już koło 30 zł. Specjalnie bym tam nie jechał, ale przy okazji będąc, nie widzę problemu".
- Przeczytaj także: Kierowcy na własne życzenie dotują budżet stolicy. Ponad 60 mln zł za nielegalne parkowanie w SPPN
Tankując tańsze paliwo w skali roku można faktycznie zaoszczędzić
Ostatni z przytoczonych wpisów jest jednym z nielicznych głosów rozsądku. Mieszkając w pobliżu, sam często korzystałem z tej stacji i mogę potwierdzić, że różnice w cenie litra paliwa, sięgające 30-40 gr, to raczej norma, a nie wyjątek, bo różnice bywały też znacznie większe. I faktycznie mimo długiej kolejki czas oczekiwania zazwyczaj nie przekraczał 5-10 minut, chyba że mówimy np. o przedświątecznym okresie.
Zarzuty ze strony autora nagrania warto odnieść do faktycznych kosztów ponoszonych przez kierowców czekających w kolejce. Jak podaje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej minimalna stawka za każdą godzinę wykonanego zlecenia lub świadczonych usług od 1 stycznia 2025 r. wynosi 30,50 zł. To oznacza, że czekając w kolejce nawet 10 minut, kierowca traci 5 zł. Do tego trzeba doliczyć jeszcze koszt paliwa zużytego podczas postoju — zazwyczaj jest to 0,6-0,8 l na godz., czyli nawet przy obecnych cenach paliw mniej niż złotówkę.
Tankując 40 l paliwa, przy różnicy w cenie pomiędzy stacjami sięgającej 40 gr na litrze, oszczędność sięga 16 zł na jednym tankowaniu, co po odjęciu poniesionych kosztów pozwala zaoszczędzić ok. 10 zł. I faktycznie, jeżeli ktoś tankuje sporadycznie, ta kwota może okazać się nieznacząca. Ale wielu kierowców musi tankować nawet dwa razy w miesiącu, a czasami jeszcze częściej, i wtedy mówimy już o wymiernej oszczędności.