Zaprezentowany właśnie, polski samochód na prąd nie jest duży - to reprezentant niewielkich vanów. Jego przestrzeń ładunkowa ma objętość od 3,4 do 4,6 metra sześciennego, a maksymalna ładowność to około 600 kg. Twórca tego pojazdu i prezes zarządu firmy FSE, Thomas Hajek, podkreśla, że to idealne auto dla dużych aglomeracji, w których jednym z problemów jest narastający smog. Jego zdaniem, gdy w przyszłości zostanie wprowadzony zakaz poruszania się w centrach miast spalinowymi autami, takie pojazdy jak FSE M będą wręcz idealnym sposobem na przewożenie towarów - w tym np. dla kurierów.

Cały projekt realizowany jest w ramach programu finansowanego przez UE, nazwanego INNOMOTO. W ramach projektu mają być wdrożone innowacyjne rozwiązania techniczne, takie jak np. instalacja zautomatyzowanego bezprzewodowego urządzenia do ładowania, dwukierunkowy system ładowania, integracja paneli fotowoltaicznych, czy też system zarządzania energią, który ma zwiększyć zasięg auta i poprawić wygodę jego ładowania.

Docelową gamę lekkich "dostawczaków" zaprojektowanych przez FSE mają poszerzyć dwa kolejne modele: FSE S i FSE L. Jak twierdzi prezes firmy, wkrótce ma być oferowanych przeszło 10 wersji pojazdów elektrycznych o ładowności od 235 kg do jednej tony oraz pojemności przestrzeni ładunkowej dochodzącej do nawet 15 metrów sześciennych. Na 2020 rok zaplanowano jednak wprowadzenie do sprzedaży trzech modeli. Plany na 2025 rok przewidują sprzedaż 10 tys. pojazdów.