O ile FC Bayern nie należy do zbyt lubianych klubów – poza Bawarią za tą drużyną raczej się nie przepada – o tyle stanowisko sponsora strategicznego tego słynnego na całym świecie klubu jest z pewnością dość prestiżowe. Przez ostatnie lata rolę tę pełniła firma Audi, ale – jak zapowiedziały niedawno władze klubu – niebawem ma się to zmienić. Dla Ingolstadt to tym bardziej bolesne, że miejsce Audi ma zająć jeden z jego największych rywali, czyli Grupa BMW. 

W marcu Uli Hoeneß, prezydent klubu i szef rady nadzorczej, zapowiedział, że najpóźniej od 2025 r. Bayern rozpocznie współpracę z BMW, ale jednocześnie zdementował pogłoski krążące w mediach, jakoby chodziło o umowę wartą 600 mln euro. „Owszem, uzgodniliśmy z BMW warunki naszej współpracy, będzie ona dotyczyła zarówno drużyn piłkarskich, jak i naszej sekcji koszykarskiej. Jednak plotki dotyczące sumy umowy chciałbym w tym miejscu stanowczo zdementować”.

Czyli tak, ale jednak... nie?

Na mocy nowej umowy BMW miałoby zaangażować się już od 2019 r. w sekcje koszykarskie Bayernu, a najpóźniej od 2025 r. – w drużynę piłkarską. Oznaczałoby to wykupienie od Audi 8,33 proc. udziału w klubie (tyle samo mają m.in. Adidas i Allianz) oraz konieczność zmiany nazwy niektórych obiektów i hal należących do FC Bayern (np. Audi Dome). Fakt przyszłej współpracy między oboma gigantami potwierdzili też przedstawiciele BMW.

Tyle że to było kilka tygodni temu. W międzyczasie okazało się, że BMW nie jest w tak dobrej sytuacji finansowej, jak jeszcze kilka miesięcy temu, i będzie musiało trochę zacisnąć pasa. Gorszy moment rywala zza miedzy chce wykorzystać Audi i nie zamierza łatwo oddawać prestiżowej pozycji. Ingolstadt chce przebić finansową ofertę BMW i wykorzystać to, że rywalowi może być trudno przekonać wszystkich akcjonariuszy do wydania tak dużej sumy pieniędzy. Wiążące decyzje powinny zapaść niebawem.