Po pierwsze, ma wściekle pomarańczowy kolor. Kiedy ostatnio widzieliście Mercedesa w tak odważnym kolorze? Ja najczęściej widuję czarne i srebrne, więc to miła odmiana.
Co więcej, C-111 ma ledwie 1,12 m wysokości (lub raczej niższości), podnoszone drzwi i wygląd godny supersamochodu, a to jest fajne, nie mówcie, że nie. Historycznie rzecz biorąc, C-111 to zapowiedź SLS AMG.
Po drugie, ten prototyp Mercedesa mógł się pochwalić momentem obrotowym o wartości 392 Nm. Teraz to niewiele, ale w latach 70. żaden supersamochód nie dawał więcej.
Po trzecie, C-111 ma silniczek (silniczuniek?) o pojemności 0,6 l, który osiąga 370 KM. Jak to możliwe? Supersamochód Mercedesa ma silnik rotacyjny Wankla – stąd taka moc z tak minimalnej pojemności.
Mercedes eksperymentował z Wanklem, ale ostatecznie nie wprowadził go do sprzedaży, gdyż był zbyt awaryjny i nie spełniał wysokich standardów jakościowych firmy. Musicie pamiętać, że w latach 70. niemieccy konstruktorzy mieli obsesję na punkcie niezawodności i jakości, o której z czasem zapomnieli (niestety).