Przez lata najlepszym sposobem na uniknięcie części konsekwencji za mandaty z fotoradarów, było niewskazywanie sprawcy zdarzenia. To oczywiście wiązało się z mandatem karnym w wysokości 500 zł, jednak nie powodowało dopisania punktów karnych na konto kierowcy, ponieważ oficjalnie nie był on znany.

Koniec z niewskazywaniem sprawcy

To już jednak przeszłość, dziś niewskazanie sprawcy wykroczenia kosztuje właściciela auta dwukrotność wysokości mandatu za dane przewinienie, ale nie mniej niż 800 zł. Ponadto, jeśli kierowca doprowadził do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a nie został wskazany, kara wynosi minimum 2000 zł. Z kolei maksymalny mandat wynosi nawet 8000 zł. Punkty karne dalej nie są wpisywane na konto kierowcy, ale kara pieniężna jest bardzo wysoka, przez to nieopłacalna.

Nowa metoda omija prawo, ale niesie wielkie ryzyko

Kim jednak byliby nasi rodacy, gdyby i na to nie znaleźli sposobu? No właśnie, bujna wyobraźnia w końcu podpowiedziała nowy pomysł na unikanie mandatu, który dla unikających z pozoru brzmi nawet lepiej, niż ten stosowany do tej pory. Jego bardzo potoczna, i — omówmy się — bardzo krzywdząca nazwa to "na Ukraińca", ale wcale nie chodzi o obywateli kraju.

Luka w prawie polega na wskazaniu jako kierowcy obywatela innego kraju spoza Unii Europejskiej. W ten sposób wykorzystuje się lukę, która utrudnia wymianę danych osobowych i informacji o kierowcach pomiędzy służbami państw. W efekcie Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) ma problem z weryfikacją prawdziwości podanych informacji, a ukaranie sprawcy wykroczenia staje się skomplikowane. Tego typu sprawy często zostają umarzane.

Zdjęcie z fotoradaru Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Zdjęcie z fotoradaru

Przemyśl dwa razy, zanim spróbujesz!

Należy jednak stanowczo zaznaczyć, że ten sposób brzmi na kuszący, ale jest też bardzo ryzykowny. Policja i GITD mają bowiem sposoby na odnalezienie danych kierowców z państw poza UE. Na terenie Unii działają bowiem Krajowe Punkty Kontaktowe, które ułatwiają międzypaństwowy przepływ informacji o kierowcach łamiących przepisy ruchu drogowego. GITD może więc odnaleźć takich kierowców. Jeśli więc okaże się, że składamy fałszywe dane, odpowiemy za przestępstwo zagrożone karą więzienia do lat 3. Czy warto dla zaoszczędzenia kilkuset złotych?