Synergia. Trudne słowo, które jednak menedżerowie branży motoryzacyjnej wypowiadają nawet przebudzeni w środku nocy. Nowy pick-up Mercedesa nie jest oryginalną konstrukcją niemieckiego koncernu. To owoc zacieśniającej się współpracy tego producenta z sojuszem Renault-Nissan, który ostatnio wzbogacił się o kolejną markę, czyli Mitsubishi. Mercedes skorzystał z produktu Nissana, czyli popularnej Navary. Tak na marginesie, pick-upem Nissana jest też Renault Alaskan. Łatwo się pogubić.
Mercedes ma jednak sporą przewagę na Nissanem i Renault. To naprawdę szykowny wygląd. Niemiecki koncern przedstawił właśnie dwa modele koncepcyjne, które pokazują, jak będzie wyglądać nowy pick-up. Mercedes samochody te nazywa „X-class”, czyli klasą X. Oczywiście nie jest to nazwa handlowa. Tej jeszcze nie znamy, choć niektórzy stawiają na Mercedesa GLT – „t” jak „truck”.
Jakie będą najważniejsze cechy nowego modelu Mercedesa? Duża „paka” to rzecz oczywista. W końcu to pick-up. Oprócz tego marka ze Stuttgartu ma się wyróżniać interesującą stylizacją (to już widzimy i doceniamy), bogatym wyposażeniem oraz zawieszeniem ustawionym pod kątem jazdy po asfaltowych drogach. Nikt w Mercedesie nie ma złudzeń, że ranczerzy z Teksasu zamiast większych Fordów F-150 nagle przesiądą się na sporo droższe i mniejsze Mercedesy. Wiadomo, ta marka rządzi na autostradach i w dużych miastach, a nie na farmie.
Mercedes stawia więc na odbiorców nastawionych na aktywny tryb życia, którzy przestrzeń bagażową pick-upa wykorzystają raczej do przewożenia sprzętu do nurkowania lub deski surfingowej, a nie tony cegieł lub worków z nawozem. Zresztą, oba prezentowane koncepty dobitnie świadczą o bardziej dostojnym zastosowaniu nowego modelu w gamie Mercedesa.
Nie znaczy to, że pick-up ma nie być funkcjonalny. Jego ładowność to 1100 kg, a wersja z dieslem V6 bez trudu pociągnie 3,5-tonową przyczepę, np. z koniem albo samochodem rajdowym lub wyścigowym. Różne są zainteresowania zamożnych mieszkańców miast...
A co w Mercedesie pozostało z Nissana? Przykładowo w kabinie znajdziemy tradycyjny „ręczny”, zamiast stosowanego powszechnie w Mercedesa elektronicznego. Bez zmian pozostały też fragmenty środkowej konsoli z pulpitem sterowania klimatyzacją, czy też systemami bezpieczeństwa. Za to firmowany przez Mercedesa ma być system multimedialny. W „klasie X” pojawią się też stosowane w innych modelach tej marki systemy bezpieczeństwa, w tym kamery, radary, czujniki ultradźwiękowe.
Na razie nie ma niestety szczegółowych informacji o silnikach, które będą napędzać nowego Mercedesa. Wiadomo tylko, że w podstawowych wersjach będą to jednostki 4-cylindrowe, a w najbogatszych 6-cylindrowe. Zarówno benzynowe, jak i diesle. Standardem będzie napęd na tył, ale w opcji ma być też napęd 4x4 (standard w wersjach V6). Do dyspozycji ma być nawet reduktor oraz elektroniczne blokady mechanizmu różnicowego.
Produkcja ruszy w 2017 roku i będzie się odbywać w fabryce Nissana w Barcelonie, gdzie powstają też Nissan Navara i Renault Alaskan. Wersja dla Ameryki Południowej będzie zaś powstawać w Argentynie od 2018 roku.