Firma chyba bardzo chce zaistnieć, bo Mini Countrymana oblepiła folią, która wygląda jak jedno wielkie ognisko rdzy. Do tego jest jeszcze naklejka imitująca włókno węglowe na dachu – całość wygląda dyskusyjnie, powiedziałbym nawet, że jest niepokojąco i po tandeciarsku, ale czego się nie robi, by zaistnieć i zwrócić uwagę?
Wnętrze wyposażono w cztery obszyte skórą kubły (rewelacja!) i uchwyt do iPada – ja wiem, że ten gadżet jest modny, wspaniały i bardzo trendy, ale wewnątrz Mini jest za wielki, komiczny i coś mi się zdaje, że z ergonomicznego punktu widzenia baaardzo niebezpieczny. Poza tym po co on tam jest?
Oprócz foli i monitora jest także sportowe zawieszenie i dodatkowe konie mechaniczne (235 zamiast 184 KM).