Auto Świat Wiadomości Aktualności Naszym zdaniem: prawdy nie poznamy pewnie nigdy...

Naszym zdaniem: prawdy nie poznamy pewnie nigdy...

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Wysokość kary, która wynosi 100 milionów dolarów najlepiej skomentował Niki Lauda mówiąc: "Nigdy w życiu nie słyszałem o tak wysokiej grzywnie w sporcie, nie tylko w Formule 1 - FIA zdecydowała się na bardzo surowy werdykt."

Naszym zdaniem: prawdy nie poznamy pewnie nigdy...
Auto Świat
Naszym zdaniem: prawdy nie poznamy pewnie nigdy...

Rzeczywiście wyrok działaczy Światowej Rady FIA jest niezwykle surowy. Co prawda już wiadomo, że w rzeczywistości zespół zapłaci znacznie mniej, ale i tak są niebotyczne sumy.

W trakcie weekendu McLaren podejmie decyzję, czy odwołać się od wyroku do Trybunału Apelacyjnego FIA. Na razie na stronie zespołu ukazało się oświadczenie Rona Dennisa, a także wywiad z szefem zespołu (a także jego udziałowcem - posiada 15 procent udziałów). Oto główne jego fragmenty:

"Najważniejszą rzeczą jest to, że ścigamy się w nadchodzący weekend i przez resztę sezonu, oraz przez wszystkie sezony. To oznacza, że nasi zawodnicy mogą nadal walczyć o tytuł Mistrza Świata. Będąc obecnym na (dzisiejszym) przesłuchaniu nie akceptuję tego, że zasłużyliśmy na ukaranie i naruszenie reputacji w taki sposób. Dowody przedstawione FIA przez naszych kierowców, inżynierów i załogę jasno wskazują, iż nie użyliśmy żadnych informacji z przecieku, aby zyskać przewagę na torze.

Sporo mówiło się w prasie i przesłuchaniu na temat maili i wiadomości do i od naszych kierowców. Rada Światowa otrzymała oświadczenia Fernando Alonso, Lewisa Hamiltona i Pedro de la Rosy, którzy kategorycznie twierdzą, iż żadne informacje Ferrari nie zostały użyte przez McLarena i że nie przekazali oni do teamu żadnych tajnych danych. Pion techniczny liczący ponad 140 osób, dostarczył FIA oświadczenia potwierdzające, iż żaden z pracowników nigdy nie otrzymał i nie użył informacji Ferrari.

Nigdy nie zaprzeczaliśmy, że informacje od Ferrari znajdowały się w prywatnym posiadaniu jednego z naszych pracowników, u niego w domu. Pytanie brzmi, czy te informacje zostały wykorzystane przez McLarena? Tak się nie stało i tego nie udowodniono! Nadal pytamy, jakie powody mieli Stepney i Coughlan, żeby zbierać te informacje, skoro nie użył ich McLaren? Możemy tylko spekulować, ponieważ na dzisiejszym przesłuchaniu zabrakło Coughlana i Stepneya. Wiemy jednak, że obydwaj szukają zatrudnienia w innych teamach, co potwierdziły już Honda i Toyota!"

Sprawa jest niewątpliwie trudna, ale opiera się w dużej mierze na poszlakach. Nikogo przecież za rękę nie złapano.

Co więcej - wątpliwości jest bardzo wiele. McLaren został wcześniej uznany winnym, ale odstąpiono od ukarania, bowiem nie było dowodów. Potem - na wniosek prezydenta Włoskiej Federacji Samochodowej - Luigiego Macaluso, prezydent FIA, Max Mosley (na zdjęciu na górze tekstu), postanowił skierować sprawę McLarena do sądu apelacyjnego. Rozprawa nie zdążyła się odbyć, bowiem pojawiły sie podobno nowe dowody i w związku z nimi zwołano na 13 września posiedzenie Rady Światowej. Mosley wycofał swój pozew...

Kluczem do wszystkiego są dwaj panowie, którzy obecnie starają się o pracę w innych zespołach F1, bowiem ze swoich zostali wyrzuceni.

Jak przebiegały ich kontakty? Zaczęło się od maili: w marcu Mike Coughlan, były główny projektant McLarena, otrzymał trzy wiadomości od Nigela Stepney'a z Ferrari, który napisał w nich, że liczne rozwiązania zastosowane w bolidzie F2007, nie są zgodne z regulaminem technicznym. Chodziło o podłogę, a także o element rozdzielający płaty tylnego skrzydła. Po otrzymaniu rysunków, Paddy Lowe, dyrektor McLarena, przekazał sprawę do FIA.

W kwietniu Coughlan spotkał się ze Stepneyem w Barcelonie, gdzie ten drugi przekazał mu pakiet dokumentów. Podczas kolejnego spotkania w Anglii Stepney wręczył Coughlanowi kilka stron A4 z rysunkami tarczy hamulcowej Ferrari. Gdy sprawa stała się głośna żona Coughlana, Trudy zniszczyła 780-stronicowe dossier Ferrari zeskanowane na dwie płyty CD.

W 14-stronicowym raporcie FIA, który udostępniony został dziś wieczorem, po ponad dobie od podjęcia decyzji , zawarte są informacje na temat maili wymienianych pomiędzy i Fernando Alonso oraz Nigelem Stepney'em i Mikem Coughlanem. Panowie wymienili 288 sms oraz odbyli ze sobą 35 rozmów telefonicznych.

De la Rosa podzielił się z Alonso informacjami dotyczącymi rozkładu masy bolidów Ferrari w Grand Prix Australii. Były też wiadomości o elastycznych skrzydłach, balansie aerodynamicznym, ciśnieniu w oponach, systemie hamulcowym, a nawet strategii pit stopów Ferrari! To według członków Światowej Rady świadczy dobitnie o wykorzystaniu ich w celu udoskonalenia samochodów McLarena.

Co najdziwniejsze - szef McLarena, Ron Dennis przyznał w Belgii, że to on przekazał Międzynarodowej Federacji wspomniane, nowe dowody.

"Pragnąłem pokazać, że McLaren jest otwarty na współpracę i "czysty" w trakcie całego postępowania. Potwierdzam, że gdy rano w dniu Grand Prix Węgier zorientowałem się, że istnieją nowe dowody w tej sprawie, natychmiast zadzwoniłem do FIA, informując o tym" - powiedział Dennis.

"Ferrari przyjmuje do wiadomości decyzję FIA o ukaraniu zespołu Vodafone McLaren Mercedes za naruszenie artykułu 151c Międzynarodowego Kodeksu Sportowego - czytamy w specjalny oświadczeniu włoskiego teamu. W świetle nowych dowodów ujawniono kolejne fakty i zachowania niezwykle poważnej natury, uderzające w interes sportu. Ferrari jest usatysfakcjonowane tym, że prawda wyszła na jaw".

Dlaczego ujawnienie prawdy trwało tak długo. I dlaczego upublicznienie uzasadnienia wczorajszego wyroku trwało tak długo?

Jedno jest pewne - całe to zawirowanie wbrew logice służy Formule 1! Bernie Ecclestone oświadczył dość niebacznie, że zamieszanie wokół afery szpiegowskiej spowodowało kilkakrotnie większe zainteresowanie F1 mediów. Czym większy szum - tym lepiej! Ecclestone więc stara się mieszać jak może, choćby decydując, na których torach odbywać się będą wyścigi w kolejnych latach.

Kto zarabia na werdykcie? Oczywiście Ferrari, bowiem prawdopodobnie już w niedziele świętować będzie tytuł Mistrza Świata Konstruktorów. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że został on zdobyty - niezależnie od całej prawdy - przy "zielonym stole". I oczywiście FIA - bowiem suma zapłacona przez McLarena pozwoli panom działaczom "przeżyć" spokojnie najbliższe kilka lat...

A gdzie leży prawda? Czy kiedykolwiek dowiemy się jak naprawdę było: kto komu, za ile i dlaczego? Wątpliwe.

Białe jest białe, a czarne jest czarne: była afera szpiegowska, podlegająca jako zwykłe szpiegostwo przemysłowe surowym sankcjom prawnym, czy jej nie było?

Bo Nigel Stepney i Mike Coughlan dogadują się już z innymi zespołami F1 (zamiast siedzieć w więzieniu). Fernando Alonso wystartuje jutro w kwalifikacjach, a w niedzielę w wyścigu w Spa (zamiast byc zdyskwalifikowany). "Tester" Pedro de la Rosa zamiast siedzieć w celi ma szanse stać się w przyszłym sezonie kierowcą zespołu. Mclaren zapłaci 100 milionów dolarów i straci tytuł rzecz Ferrari.

Skąd my znamy takie sytuacje? Ale bez polityki...

Szanowni entuzjaści Formuły 1 - będzie cacy! Bowiem karuzela Formuły 1 będzie się kręciła nadal. Tylko niektórym panom nie zalecałbym udawania się bez ochrony do Anglii, bo tam kibice potrafią pokazać jak bardzo bywają wkurzeni...

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: