• Od 1 maja 2021 r. o klasyfikacji opon decydują nowe standardy oznaczeń obowiązujące w Unii Europejskiej
  • W przypadku opon zimowych pojawiły się dwa nowe piktogramy, choć jeden z nich (płatek śniegu wpisany w górę) jest już nam znany
  • Z klasyfikacji dotyczących efektywności paliwowej i przyczepności na mokrej nawierzchni zniknęły najgorsze klasy F i G
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Nowe etykiety na oponach zimowych spodobają się przede wszystkim osobom zamieszkującym tereny górskie i te, na których często występują opady śniegu i przymrozki. Do europejskiej klasyfikacji ogumienia zostały bowiem włączone piktogramy, które wcześniej występowały głównie w krajach skandynawskich. Nowe "zimowe" symbole potwierdzają, że guma zapewnia przyczepność na białym puchu i/lub lodzie. To jednak nie zawsze powód do radości i niejedyna zmiana.

Opony zimowe – nowe etykiety, nowe oznaczenia

Na etykietach pojawiły się dwa nowe symbole, choć jeden piktogram większości z nas jest już dobrze znany – to 3PMSF ("Three-Peak Mountain Snow Flake"), czyli symbol płatka śniegu wpisanego w górę z trzema szczytami. Inaczej nazywany jest certyfikatem alpejskim i poświadcza, że tak oznakowana opona dobrze radzi sobie na śniegu. Ciekawostka: nie każda opona zimowa go posiada, ale mają go niektóre "gumy" całoroczne.

Coś jeszcze? Drugi piktogram jest rzeczywiście nowy i dotychczas był spotykany głównie w państwach skandynawskich. To symbol lodowca wpisanego w trójkąt, który według nowych standardów oznaczeń w Unii Europejskiej wskazuje na lepsze właściwości ogumienia na lodzie. I rzeczywiście tak jest, ale w praktyce dla większości Polaków to... przestroga przed zakupem. Lepiej zainwestować w inne "zimówki", co dokładnie wyjaśniamy w materiale Trzy rodzaje opon zimowych – i nie chodzi o cenę. Jakich unikać?.

Wzór nowej etykiety obowiązującej producentów opon Foto: PZPO
Wzór nowej etykiety obowiązującej producentów opon

Dlaczego? Opony z nowym symbolem wykonane są z bardzo miękkiej mieszanki, która na oblodzonej nawierzchni zachowuje się trochę jak "gumy" z kolcami. Zapewniają świetną przyczepność na lodzie, więc to zaleta, ale w naszym klimacie także wada – takie właściwości ogumienia udało się uzyskać kosztem stabilności przy wyższych prędkościach, trwałości w dodatnich temperaturach, niskiego spalania, niskich oporów toczenia i krótkiej drogi hamowania. Chociaż można kupić je w Polsce, to nie warto, bo zostało zaprojektowane z myślą o "prawdziwie zimowych" warunkach w krajach północnych.

Opony zimowe – klasy F i G to nowa klasa E

Nowy standard oznaczeń utrudnia nieco zakup kompletu ogumienia osobom zainteresowanym markami z półki ekonomicznej. To dlatego, że w zasadzie wszystkie tańsze opony po "przemeblowaniu" trafiły do jednego worka. Te, które dotychczas były w klasie E, teraz należą w większości do klasy D. A te zamykające stawkę (czyli z najgorszymi właściwościami kwalifikującymi je niegdyś do klas F i G) są w klasie E. W praktyce może więc być trudno rozróżnić ogumienie złe od tego zaledwie średniego.

Stara etykieta z większą liczbą klas Foto: archiwum / Auto Świat
Stara etykieta z większą liczbą klas

Zmniejszenie liczby klas jest widoczne w klasyfikacjach dotyczących efektywności paliwowej i przyczepności na mokrej nawierzchni. Skala głośności opony jest taka sama, ale zamiast dotychczasowego symbolu trzech rozchodzących się fal dźwiękowych do odczytania niej służą teraz literki (A, B i C). Dokładny poziom hałasu wciąż przedstawia liczba decybeli.

Zupełną nowością jest za to kod QR, za pomocą którego można pobrać kartę informacyjną produktu np. na swoje urządzenie mobilne. Wprowadzone zmiany miały na celu przede wszystkim ułatwienie klientom porównywania informacji na temat opon, ale unijni PR-owcy wspominają też o zwiększeniu bezpieczeństwa, ochronie zdrowia i poprawie efektywności ekonomicznej oraz środowiskowej transportu drogowego. Zmiany na plus?