Mercedes zauważył taką niszę już w 1928 roku i od tej pory modele z serii Guard są integralną częścią oferty niemieckiej firmy. Niewiele o nich wiadomo, co ma oczywiście pozytywny wpływa na bezpieczeństwo podróżnych. To oczywiste, bo jeśli zamachowcy nie znają twoich słabych stron (lub raczej twojego auta), tym lepiej dla ciebie. Poza tym właściwie po modelach Guard nie widać, że są w stanie znieść atak, ale to też praktyczne, bo po co niepotrzebnie prowokować złych ludzi?
Obecnie w ofercie (najszerszej na rynku, jak zaznacza Mercedes), znajdują się cztery modele. Podstawowa jest klasa E, która zapewnia poziom ochrony VR4. Śmieszne jest to, że oprócz modelu z słusznym silnikiem benzynowym V8 388 KM i mniej słusznym, ale wciąż przyzwoitym benzynowym V6 272 KM dostępna jest wersja BlueEfficiency z turbodieslem o mocy 265 KM. Czy naprawdę ktoś, kto jest ostrzeliwany przez złoczyńców i patrzy śmierci w oczy naprawdę będzie się cieszył z niskiego spalania? Nie sądzę…
Kolejny model to klasa G to z pewnością najbardziej kanciasty i najbardziej antyczny z dostępnych na rynku samochodów opancerzonych. Ma silnik V8 i zapewnia poziom ochrony VR6 lub VR7. Równie bezpieczne są klasy S – zwykła z silnikiem V8 517 KM i przedłużona o 117 cm odmiana Pullman. Ta druga jest sześcioosobowa – czworo pasażerów siedzi naprzeciwko siebie.