Od paru miesięcy w salonach Opla panują kiepskie nastroje.

- Panie, tu się nic nie dzieje. Czasem ktoś przyjdzie, coś poogląda. Ale żeby kupowali? - ze zrezygnowaniem referuje jeden ze sprzedawców.

- Teraz każdy chce siedzieć tam. Przy całej mizerii rynku u nich przynajmniej jest jakiś ruch w interesie. - dodaje, wskazując sąsiedni budynek pod którym stoi Bumblebee. Chodzi oczywiście o żółto-czarnego Camaro i salon sprzedaży Cheroleta.

Codzienne obserwacje handlowca potwierdza zresztą statystyka. Opel, mimo wsparcia reklamowego świętej trójcy z Borussii Dortmund, kuleje na rynku tak jak wcześniej Fiat. W pierwszej dwudziestce samochodów, rok do roku, w listopadzie nikt nie odnotował takiego spadku sprzedaży dla klientów indywidualnych jak Opel Astra - spadł o 64 proc.

Dziś rynkową pozycję Opel trzyma przede wszystkim za sprawą sprzedaż do firm i flot samochodowych, gdzie bardziej licząc się warunki techniczne, finansowe i cała konstrukcja oferty leasingu niż sam samochód. Opel, który dwa lata temu plasował się jeszcze na trzecim miejscu podium rodzimego rynku motoryzacyjnego, dziś spadł już na piątą pozycję.

Całkiem odwrotna jest historia Chevroleta. Do niedawna rynkowy kopciuszek, plasujący się w połowie drugiej dziesiątki w okolicach niszowych marek takich jak Mitsubishi czy Suzuki, dziś wszedł już do mainstreamu. Pozbawiony typowych rynkowych blockbusterów wśród klientów indywidualnych stał się siódmą najpopularniejszą marką dystansując taki starych mistrzów jak Renault, Ford i Fiat.

źródło: Forbes.pl