Wiadomości Aktualności Orlen tłumaczy się z marż. Wpis rzeczniczki tylko spotęgował wątpliwości internautów

Orlen tłumaczy się z marż. Wpis rzeczniczki tylko spotęgował wątpliwości internautów

W serwisie Twitter rozgorzała dyskusja dotycząca wysokich cen paliw na polskich stacjach. Te ma windować m.in. wysoka marża, jaką doliczają polskie koncerny naftowe, tj. Orlen i Lotos. Do zarzutów odniosła się rzeczniczka pierwszego z wymienionych koncernów, ale swoim tłumaczeniem raczej potwierdziła, niż rozwiała wątpliwości.

Tankowanie na stacji Orlen
Auto Świat / Maciej Brzeziński
Tankowanie na stacji Orlen

Temat szalejącej drożyzny na stacjach benzynowych ciągnie się jak brazylijski serial. I trudno się dziwić. Wystarczy podjechać na dowolną stację paliw, aby przekonać się, że ceny, szczególnie oleju napędowego, osiągają już absurdalny poziom i, niestety, na razie nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała w najbliższym czasie wrócić do normy.

Aktualna sytuacja na stacjach sprawiła, że w Internecie rozgorzała dyskusja dotycząca cen paliw i przyczyn, dla których musimy tak dużo płacić za tankowanie naszych aut. W jednym ze swoich wpisów w serwisie Twitter Andrzej Domański, ekonomista i analityk rynków finansowych, zauważył, że z informacji opublikowanych przez PKN Orlen wynika, że modelowa marża rafineryjna w marcu osiągnęła poziom 36,2 dolarów za baryłkę, podczas gdy jeszcze w styczniu, przed wybuchem wojny w Ukrainie, wynosiła 7,2 dolara. To oznacza wzrost marży o 403 proc. Do zarzutu odniosła się rzeczniczka polskiego koncernu naftowego, Joanna Zakrzewska, która wskazała, że "marża modelowa nie jest miarą zarobku koncernu, a jedynie odzwierciedla warunki makroekonomiczne".

Jak dowiadujemy się z publikowanych w mediach informacji, chociaż faktycznie modelowa marża rafineryjna nie jest miarodajna, to jednocześnie nie wyklucza, że polskie koncerny naftowe Lotos i Orlen rzeczywiście podniosły swoje marże. Co więcej, wyliczenia ekspertów potwierdzają, że nawet przy zmniejszonym udziale (z 50 do 30 proc.) rosyjskiej ropy w całym miksie surowca przetwarzanego przez PKN Orlen, przy obecnych cenach dolara i baryłki ropy, na dystrybutorach powinniśmy widzieć cenę o ok. 1,5 zł niższą. Tak duża różnica może sugerować, właśnie zwiększenie własnej marży, na co pozwala obecna sytuacja na rynkach paliw, których dostępność jest ograniczona.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Rzeczniczka Orlenu w odpowiedzi na kolejne zarzuty dotyczące nieuzasadnionego windowania cen, co stoi w sprzeczności z niższym kursem dolar-złoty i spadkiem cen baryłki ropy w porównaniu z tymi sprzed miesiąca, podała, że "na cenę paliw składają się również inne czynniki niż ceny ropy i kursy walut". Wśród nich wymieniła m.in. koszty energii i gazu używanych przy produkcji, frachtu, biododatków, itp. Jednocześnie w żadnym ze swoich wpisów rzeczniczka nie podała wartości marży, jaką koncern dolicza do paliwa.

Autor Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji