Głos w tej sprawie zabrał Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. - Wprowadzenie podatku ekologicznego pozwoliłoby wyciągnąć nasz kraj z tego złomowiska, jakim staliśmy się na tle Europy. Średnia wieku samochodu wynosi dziś w Polsce 14 lat. Zastąpienie akcyzy podatkiem zależnym od emisji spalin skłoniłoby wielu Polaków do kupowania nowych i kilkuletnich aut doprowadzając w ten sposób do wymiany parku samochodowego w naszym kraju. Podatek ekologiczny ograniczyłby też napływ starych nieekologicznych pojazdów, będących w większości w opłakanym stanie technicznym. W roku 2011, ponad 47 proc. sprowadzonych samochodów stanowiły auta ponad 10-letnie. Chciałbym tu jednak zaznaczyć, że nie chodzi tu o całkowite wyeliminowanie importu aut z zagranicy.

Jakub Faryś przekonywał też o wyższości podatku ekologicznego nad akcyzą, która uzależniona jest w głównej mierze od pojemności silnika i wartości rynkowej pojazdu. - W przypadku importowanych samochodów prowadzi to do wielu nadużyć. Handlarze, by zapłacić mniejszą akcyzę, zaniżają wartość sprowadzonych aut. Kończy się to licznymi sporami z urzędnikami. Moglibyśmy tego uniknąć wprowadzając podatek ekologiczny, pobierany według jasnych i stałych kryteriów.

Zdaniem Farysia, wprowadzenie podatku ekologicznego nie przyczyni się do znacznego wzrostu sprzedaży nowych samochodów. - Doprowadzi jednak do stworzenia takiego mechanizmu, który spowoduje, że osoba, która teraz rozgląda się za autem o wartości 8 tys. zł dołoży 3-4 tys. zł więcej i kupi samochód z młodszego rocznika.

Na wprowadzenie podatku uzależnionego od parametrów ekologicznych zdecydowało się już 19 państw UE. Obowiązuje on m.in. w Austrii, Belgii, Francji, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Holandii, a także w Niemczech i na Łotwie. Nie ma on jednak jednolitego charakteru. W zależności od kraju, wysokość podatku uzależniona jest od emisji CO2, zużycia paliwa, normy emisji EURO lub pojemności silnika. Mamy też do czynienia z podatkiem płaconym przy rejestracji auta, podatkiem rocznym, systemem bonus-malus oraz dopłatami za złomowanie starych pojazdów. Państwa wprowadzają też zwolnienia z podatków dla pojazdów niskoemisyjnych. Są też różne stawki dla silników benzynowych i diesla.

W zależności od wybranego wariantu, podatek ekologiczny mógłby przybrać formułę podatku jednorazowego, który zastąpiłby akcyzę i spowodował spadek cen nowych samochodów. W tym wariancie nie objąłby on samochodów będących już w użyciu. Inne rozwiązanie to podatek roczny, który mógłby objąć auta będące w użyciu przed wprowadzaniem podatku. Rodziło by to jednak problem z zapłaconą już akcyzą. Trzecie rozwiązane to system mieszany obejmujący podatek jednorazowy i roczny.

Prace nad wprowadzeniem podatku ekologicznego trwają obecnie w Ministerstwie Gospodarki. Resort proponuje, by nowy podatek był płatny jednorazowo przy pierwszej rejestracji auta w Polsce.

Pomimo szczytnych celów związanych z ekologią, bezpieczeństwem i odmłodzeniem parku samochodowego, nie da się ukryć, że na wprowadzeniu podatku ekologicznego ucierpią najbardziej najbiedniejsi Polacy. Jako, że ciągle jeszcze jesteśmy społeczeństwem na dorobku, wielu z nas stać tylko na stare kilkunastoletnie samochody, które w żadnym razie nie spełniają obowiązujących obecnie norm ekologicznych. Nie trudno się domyślić, że to właśnie właściciele tych najstarszych i najbardziej szkodliwych środowisku aut zostaną najdotkliwiej obciążeni nowym podatkiem.

Podatek ekologiczny uderzy także w handlarzy zajmujących się sprowadzaniem aut z zagranicy. Wysokie koszty utrzymania pojazdów spowodowane wprowadzeniem ekopodatku muszą się odbić na spadku zainteresowania starymi samochodami. Oznacza to radykalne zmniejszenie prywatnego importu.