Policjanci ustalili, że 14-latek w nocy, kiedy rodzice spali, wyszedł przez okno z domu. Swoje kroki skierował do garażu, gdzie znalazł pół litra wódki. Postanowił zrobić "imprezkę".

Do wspólnej zabawy zaprosił kolegę, z którym chodził do szkoły. Oboje postanowili zrobić sobie przejażdżkę "maluchem" po mieście. Zabrali na nią znalezioną w garażu wódkę. W czasie jazdy kilkakrotnie robili sobie przerwy, by "pociągnąć" kilka łyczków trunku.

Tak krążyli po okolicy kilka godzin, aż do chwili kiedy zadziałał wypity alkohol. Młodzieniec nie opanował samochodu, zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Wysiadł szybko z rozbitego auta, a kiedy zauważył, że kolega jest ranny powiadomił pogotowie ratunkowe i spokojnie poszedł do domu.

Wrócił na miejsce wypadku przyprowadzony przez swojego ojca.

Pogotowie zabrało do szpitala rannego i pijanego 14-letniego kolegę "pirata". Stwierdzono u niego uraz obojczyka.

Sprawa znajdzie swój finał w sądzie rodzinnym i nieletnich.

Źródło i zdjęcie: KGP