Nad ranem oficer dyżurny z komendy policji w Rudzie Śląskiej został powiadomiony o włamaniu do kiosku spożywczego w dzielnicy Halemba. Informacja natychmiast dotarła do dyżurnego komisariatu V.

Sklep, w którym miało dojść do włamania, znajdował się dosyć blisko, dlatego dyżurny, nie mając na miejscu patrolu, sam postanowił to sprawdzić. Załoga radiowozu, słysząc o zdarzeniu przez radiostację, również dojeżdżała już na miejsce. Dyżurny zauważył kilka osób włamujących się do kiosku. Na widok funkcjonariusza, sprawcy wsiedli do Opla Vectry i ruszyli na wstecznym biegu na policjanta.

Dyżurny - jak wynika ze wstępnych informacji - oddał dwa strzały w kierunku samochodu, który chciał go potrącić. Gdy włamywacze ruszyli z piskiem opon, nadjechał radiowóz, a jadący w nim policjanci podjęli pościg.

Na pograniczu Rudy Śląskiej i Mikołowa kierujący Vectrą, przejeżdżając kilka skrzyżowań na czerwonym świetle, zdołał zgubić pościg. Policjanci, nie chcąc podobnie ryzykować, w narastającym z każdą chwilą ruchu, zgubili z oczu uciekającego Opla. Wstępnie ustalono, że samochód na niemieckich numerach rejestracyjnych został skradziony w Zabrzu.

Kilkadziesiąt minut później policjanci otrzymali informację, że do zabrzańskiego pogotowia został przywieziony ranny w głowę 17-letni mieszkaniec tego miasta.

Dopiero po przeprowadzeniu szczegółowych badań w szpitalu okazało się, że jest to rana postrzałowa.

Nieprzytomnego nastolatka, którego stan lekarze określają jako ciężki, przewieziono do szpitala specjalistycznego w Katowicach. Rano w Zabrzu znaleziono porzuconego Opla Vectrę z rozbitą tylna szybą i śladami krwi w środku.

Policjanci sprawdzają, czy obie sprawy - jak wszystko na tę chwilę wskazuje - łączą się z sobą.

Źródło i zdjęcia: KGP