Zakończenie impasu politycznego w USA może oznaczać spore zmiany na naftowym rynku, jednak dla polskich tankujących w obecnej chwili nie zmienia to naszych dotychczasowych prognoz. Prawdopodpobieństwo obniżek jest wprawdzie mniejsze niż przed tygodniem, ale jednak wciąż zauważalne.

Bez rewolucji w rafineriach

W przypadku hurtowych cenników w rodzimych rafienriach zmiany na przestrzeni ostatnich kilku dni były niezbyt znaczące - benzyna 95 jest obecnie wyceniana średnio na ok. 4159 zł/m sześc. To około 8 zł wyżej niż tydzień temu. Diesel natomiast średnio wyceniany jest na 4260 zł/m. sześc. - tutaj pojawia się obniżka o blisko 12 zł. Te zmiany nie są imponujące, a zatem jednoznacznych przesłanek do podbicia cen na stacjach nie ma. Olej opałowy w początkach sezonu grzewczego potaniał o około 11 zł i kosztuje średnio 3004 zł/m sześc.

Skąd dalsze obniżki?

Przewidywania dalszych obniżek w tym momencie wyprowadzać przede wszystkim można ze stosunkowo wysokiego poziomu marż stacyjnych, które mogłyby teoretycznie ulec nieznacznemu skurczeniu i tym samym obniżeniu uległyby ceny przy dsytrybutorach. Dodatkowym czynnikiem może być krótkoterminowa prognoza cen hurtowych - która w pierwszych dniach tygodnia rysuje się ujemnie.

W obecnym momencie przewidujemy, że poziom cenowy benzyny bezołowiowej 95 ulokuje się między 5,43 a 5,52 zł/l, natomiast dla oleju napędowego pułap znajdować się będzie między 5,45 a 5,56. Jedynym paliwem o przewidywanym wzroście jest autogaz, który będzie kosztował 2,50-2,58 zł/l.

Amerykańscy politycy nie pomagają ropie

Zamieszanie w USA z limitem zadłużenia odbiło się w tym tygodniu na notowaniach ropy w Londynie. Cena surowca dzisiaj przed południem znajduje się nieznacznie powyżej poziomu 109 dolarów i jest o ponad dolara niższa niż na zamknięciu z ubiegłego piątku.

Przedłużające się negocjacje w sprawie limitu amerykańskiego zadłużenia i ostateczne decyzje w tej sprawie, które nie rozwiązują problemu, a jedynie odsuwają go w czasie o kilka miesięcy, przyczyniają się do pogorszenia nastrojów na rynku naftowym. Wstrzymanie prac amerykańskiej administracji z pewnością nie przysłuży się gospodarce Stanów Zjednoczonych, która jest największym konsumentem ropy na świecie. A popyt na produkty naftowe za oceanem i tak jest już na poziomie, który nie uzasadnia wysokich cen surowca.

Irańska ropa wróci na rynek?

Wpływ na sytuację na naftowych giełdach miały też odbywające się w Genewie rozmowy światowych mocarstw z Iranem. Nowy prezydent Iranu, wysłał wcześniej sygnały, że chce porozumienia, które pozwoli zdjąć sankcje nałożone na jego kraj w związku z programem atomowym realizowanym przez władze w Teheranie.

Inwestorzy liczą na to, że odbywające się w tym tygodniu negocjacje przyczynią się do spadku napięcia pomiędzy Iranem i Zachodem. Atmosfera rozmów była podobno dobra i rosnąca nadzieja na postęp w rozwiązaniu tego problemu, także przyczynia się do spadku presji na wysokie ceny ropy .