Popularna firma wynajmująca auta na minuty co jakiś czas informuje o wyjątkowym samochodzie wprowadzonym do oferty. Ostatnim rodzynkiem było sportowe, 245-konne Porsche Cayman, więc o Panek Carsharing znowu zrobiło się głośno. Niestety, auto szybko wypadło z usługi po tym jak zostało poważnie uszkodzone w centrum Warszawy.

Do zdarzenia doszło w sobotę 12 grudnia przed godz. 3 w nocy, na skrzyżowaniu Placu Grzybowskiego z ul. Twardą. Przypomnijmy, że Porsche Cayman pojawiło się w ofercie niewiele wcześniej, bo zaledwie w piątek 11 grudnia. Pierwsze komentarze mówiły o tym, że kierowca zapewne chciał nieumiejętnie wprowadzić 245-konne auto w poślizg lub był pod wpływem alkoholu albo środków odurzających, więc zostanie obciążony wartością szkody.

To jednak się nie potwierdziło. Firma carsharingowa wydała w tej sprawie oficjalny komunikat i okazało się, że według ustaleń policji winnym kolizji okazał się kierowca innego samochodu. W tej sytuacji naprawa zostałaby pokryta z ubezpieczenia sprawcy, ale sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo prowadzący Porsche również miał swoje na sumieniu. Otóż wsiadł on za kierownicę Porsche po alkoholu. Operator poinformował, że „lekko przekroczył dozwoloną ilość alkoholu w organizmie”. Sprawa jest w toku, być może skończy się w sądzie.

To nie pierwsze i zapewne nie ostatnie uszkodzone auto w usłudze carsharingu. W kwietniu tego roku, również z floty Panek Carsharing, rozbito terenowego Jeepa Wranglera.