Opinia złożona 1 lutego w większości zaprzeczyła wnioskom Mercedesa o odrzucenie zasadniczych roszczeń w związku z rzekomymi działaniami obu firm, które miały naruszyć stanowe prawa konsumenta oraz prawo o wymuszeniach i zorganizowanych grupach przestępczych. Spółkom zarzuca się również nieuczciwe zatajenie informacji.

Według pozwu należąca do Daimlera spółka motoryzacyjna nawiązała współpracę z firmą Bosch w celu zaprogramowania swoich pojazdów z technologią BlueTEC w taki sposób, aby zaniżały emisję spalin podczas testów. Chodzi o zastosowanie tzw. urządzeń udaremniających (defeat device), podobnych do tych, których wykrycie w samochodach Volkswagena zapoczątkowało w 2015 roku aferę dieslową. Testy drogowe potwierdziły, że średnia emisja toksycznego tlenku azotu przez samochody Mercedesa BlueTEC w ruchu drogowym 19-krotnie przekracza normy obowiązujące w Stanach Zjednoczonych. Chwilowe odczyty wskazywały nawet na 65-krotne przekroczenie normy.

Sąd orzekł, że "strona pozywająca w sposób wiarygodny udowodniła, iż produkty otrzymywane przez klientów nie były zgodne z zapewnieniami złożonymi przez pozwanych". Orzeczenie wskazało również, że podczas transakcji kupna pojazdów z systemem BlueTEC klienci przepłacali w związku z umieszczeniem w samochodach urządzenia udaremniającego.

Pozew przeciwko Mercedesowi został pierwotnie złożony 25 lutego 2016 r. w sądzie okręgowym w stanie New Jersey.

Agencja Reutera przypomniała, że w styczniu Bosch zgodził się na zapłatę ponad 131 mln dolarów w ramach ugody w związku z roszczeniami w USA dotyczącymi afery dieslowej. W oficjalnym oświadczeniu Bosch zaznaczył wówczas, że zrobił to, aby "uniknąć długich i kosztownych postępowań" i przyznał się ani nie przyjął odpowiedzialności za zarzucane mu działania.

Serwis Automotive News wskazał, że Bosch był wcześniej zamieszany w skandal emisyjny z udziałem Volkswagena. Zgodnie z dokumentami złożonymi na początku 2017 r. firma zgodziła się zapłacić 327,5 mln dolarów właścicielom pojazdów VW z silnikami wysokoprężnymi w USA.