- Zaostrzenie kar dla kierujących po pijanemu, droższy alkohol
- Bezwzględne pierwszeństwo pieszego na przejściu
- Buspasy dla rodzin podróżujących samochodami
Gdy nie ma dobrego pomysłu na poprawę bezpieczeństwa na drogach, należy poszukać winnych. Ci nie zmieniają się od lat – rząd Morawieckiego to nie pierwszy rząd, który obwinia za zły stan bezpieczeństwa pijanych kierowców, jednocześnie zapowiadając zaostrzenie kar za kierowanie pod wpływem alkoholu. Trudno mieć coś przeciwko surowemu karaniu nietrzeźwych kierowców, bo ci są naprawdę niebezpieczni. Tyle że polscy kierowcy – na tle krajów Europy – należą do najtrzeźwiejszych i po pijanemu powodują stosunkowo niewiele wypadków. Zresztą spójrzmy na liczby.
Większość wypadków powodujemy na trzeźwo!
W 2018 roku doszło do 31 674 wypadków, w których zginęło 2862 osoby (wzrost rok do roku o 31 ofiar), a 37 359 zostało rannych. Nietrzeźwych sprawców wypadków było 2134 (6,7 proc. ogółu), doprowadzili oni do śmierci 266 osób (9,3 proc.), w wypadkach tych rannych zostało 2439 osób (6,5 proc.). Widać, że nietrzeźwi sprawcy wypadków stanowią zdecydowaną mniejszość: 93,3 proc. uczestników ruchu doprowadza do wypadków na trzeźwo! Ale idźmy dalej: wśród wymienionych sprawców wypadków byli też nietrzeźwi piesi, którzy oczywiście stanowią część ofiar. Kierujący pojazdami (w tym nie tylko kierowcy samochodów – także m.in. rowerów) doprowadzili tylko do 1614 wypadków, w których zginęły 203 osoby, a 1965 osób zostało rannych – dużo, ale to jednak znikomy procent. Nawet gdyby w Polsce nie doszło do żadnego wypadku spowodowanego po pijanemu, wciąż na tle Europy w naszym kraju będzie skrajnie niebezpiecznie – a zatem gdzie indziej trzeba szukać przyczyn złej sytuacji.
Surowsze kary dla pijanych? Już są – od dawna!
Warto też dodać, że w Polsce kary za kierowanie po pijanemu należą do najsurowszych w Europie i są one regularnie podwyższane. Nietrzeźwy sprawca wypadku idzie do więzienia i nie ma mowy o „zawiasach”, prawo jazdy można stracić na 15 lat, a nawet dożywotnio. Za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości, jeśli to nie pierwszy raz, idzie się do więzienia na lata – jak za zabicie człowieka. Panie Premierze – jeśli kogoś nie przestrasza rok, dwa czy pięć lat więzienia, to i dożywocie go nie przestraszy – a zatem szkoda Pańskiej energii. Zwłaszcza, że po ostatnim podniesieniu kar za jazdę po pijanemu liczba pijanych sprawców wypadków nie spadła, a nawet... leciutko wzrosła.
Ale można zrozumieć, że potrzebny jest pretekst do podwyższenia podatków nakładanych na alkohol – budżet jest w potrzebie. I proszę: premier w trosce o zdrowie Polaków zapowiada radykalny wzrost akcyzy na alkohol.
Infrastruktura – mają być na to pieniądze
Premier zapowiada budowanie chodników, stawianie latarni, budowanie wyniesień pod przejściami dla pieszych – słusznie! Nie trzeba było zwlekać z tym do drugiej kadencji! Niestety, bardzo wiele wypadków z udziałem pieszych ma miejsce w terenie zabudowanym na drogach znajdujących się w gestii samorządów – a te mają coraz mniej pieniędzy i tną inwestycje. Czy ta zapowiedź oznacza, że samorządy dostaną zastrzyk pieniędzy na inwestycje drogowe? Wątpię.
Pieszy pierwszy?
Premier zganił sądy:
Nie może być tak, że sądy obarczają winą za wypadek starszą prawie 80-letnią panią z ograniczoną ruchomością, bo wtargnęła na pasy.
Warto jednak zauważyć, że sądy – co do zasady – nie tworzą prawa, lecz tylko je stosują. Prawo zaś jest takie, że pieszy, który „wtargnął” na przejście dla pieszych, może by uznanym winnym spowodowania wypadku – zatem obarczanie odpowiedzialnością sądów za stan prawny stworzony przez polityków jest nieuczciwe. Premier Morawiecki zapowiada zmianę prawa – pieszy ma mieć pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na pasy. Zapewne jest to słuszna koncepcja – przypomnijmy jednak, że jeszcze parę miesięcy temu sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w reakcji na postulaty Rzecznika Praw Obywatelskich, który postulował wprowadzenie bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na pasach, informował, że jest „szereg wątpliwości towarzyszących próbie radykalnego zwiększenia uprzywilejowania niechronionych uczestników ruchu drogowego”. I dalej: „Nie jest możliwa ocena tego, w jakim stopniu postulowane zmiany wpłynęłyby na sytuację na polskich drogach”.
Ułatwienia w ruchu dla... rodzin
Ułatwimy poruszanie się kierowców z rodzinami po miastach. Wprowadzimy możliwość korzystania z buspasa, gdy w samochodzie znajdują się minimum 4 osoby. Buspas spełnia swoją funkcję, gdy rozładowuje ruch drogowy, a nie kiedy pozostaje pusty.
Pomysł wart zastanowienia – kierowcy jeżdżący z rodzinami po mieście ucieszą się z takiego obrotu sprawy, ale niestety – ucieszą się też osoby jadące autem samotnie albo w parach. Oto bowiem wprowadzenie takiego wyjątku właściwie wyklucza możliwość automatycznej kontroli ruchu drogowego w zakresie wykorzystania buspasów. Dziś wystarczy postawić fotoradar, który robi zdjęcia wszystkim, a następnie na podstawie numerów rejestracyjnym można wybierać auta, które nie mają prawa korzystać z buspasa – i wysłać zaproszenie do przyjęcia mandatu. Po wprowadzeniu wyjątków dla rodzin takiej możliwości już nie będzie.
Kierowcy w exposé premiera – to nowość
Cieszy, że premier – jak chyba żaden inny – w swoim exposé poświęcił tyle czasu kierowcom i bezpieczeństwu ruchu drogowego. Niestety, poza pomysłem (który oczywiście wart jest szczegółowej analizy przed wprowadzeniem w życie), by poprawić sytuację pieszych na pasach, wiarygodnych koncepcji, jak naprawdę poprawić bezpieczeństwo drogowe w Polsce, nie widać. Na co dzień widać natomiast, że policja jest biedna, na drogach prawie jej nie widać, a służbom odpowiedzialnym za obsługę systemu fotoradarowego brakuje środków (źródło: raport NIK), by wykorzystać zgromadzone już dowody popełnienia wykroczeń, by rozsyłać wezwania, by wykorzystać sprzęt, który już kupiono, zainstalowano i który działa.
Tymczasem być może właśnie w tym roku – po raz pierwszy po długiej przerwie – liczba ofiar na drogach znów sięgnie 3 tysięcy.