To był początek kwietnia 2019. Karetka pogotowia utknęła między zaporami przejazdu w Puszczykowie, ale mimo rozpaczliwych wysiłków – kierowca ambulansu próbował ustawić pojazd równolegle do zapór – tragedii zapobiec się nie dało. W karetkę z impetem uderzył skład pociągu relacji Katowice-Gdynia, zginęły dwie osoby, a o zajściu usłyszała cała Polska.

Na temat wypadku wypowiadały się wówczas różne osoby związane z bezpieczeństwem ruchu drogowego – wałkowano głównie dwa tematy. Po pierwsze, w takiej sytuacji kierowca powinien po prostu wyłamać barierę i jak najszybciej opuścić przejazd. Po drugie – migające czerwone światło to zawsze znak, że na przejazd z zaporami wjeżdżać nie należy i pojazd w ogóle nie powinien był znaleźć się tam, gdzie się znalazł... W tamtym wypadku zajście tłumaczono faktem, że karetki „zawsze tak jeżdżą”, a uchylanie zapór to w przypadku pojazdów uprzywilejowanych norma.

Tymczasem minął jakiś czas i mamy niemal powtórkę z rozrywki. Niemal, bo o ile przejazd ten sam, o tyle tym razem na szczęście obeszło się bez ofiar. No i między zaporami nie utknął żaden pojazd uprzywilejowany, a zwykła osobówka.

Na nagraniu udostępnionym przez Urząd Transportu Kolejowego widać, jak po przejechaniu jednego składu zapory unoszą się do góry, by po chwili znów zacząć opadać (faktycznie, mogło to nieco zmylić kierowców...), gdyż do przejazdu zbliżał się skład jadący w kierunku przeciwnym niż pierwszy pociąg. Światło czerwone pulsowało cały czas, jednak mimo to osoba kierująca Mercedesem zdecydowała się wjechać na tory. Gdy auto znajdowało się już na przejeździe, zapory po drugiej stronie opadły, odcinając drogę ucieczki.

Co zrobił kierowca? Czy zastosował się przynajmniej do zaleceń, by wyłamać bariery? Nie. Znów byliśmy świadkami manewrów mających na celu ustawienie auta równolegle do zapory... Szczęśliwym trafem do przejazdu zbliżał się skład osobowy, który – przeciwieństwie do pociągu Katowice-Gdynia – nie mija Puszczykowa na biegu, lecz ma tu zaplanowany postój. Dzięki temu mechanik prowadzący skład Polregio miał dużo czasu i miejsca, by wyhamować. Ostatecznie skład minął ustawionego równolegle do zapór Mercedesa.

Prezes Urzędu Transportu Kolejowego uważa, że maszynista pociągu Polregio, który zatrzymał skład tuż przed przejazdem, na którym utknął samochód osobowy, zachował się właściwie. –Tym razem kierowca miał szczęście. Pociąg już zwalniał i dało to szansę zatrzymać skład. Jednak jak wielu kierowców w podobny sposób lekceważy przepisy? Kosztem tej lekkomyślności kierujących jest często ludzkie zdrowie i życie – mówi dr inż. Ignacy Góra, Prezes UTK. – Z inicjatywy UTK testowane są systemy monitoringu przejazdów. Urządzenia pozwolą na automatyczne karanie kierowców, którzy np. zignorują znak „Stop” przed przejazdem kolejowo-drogowym. Jestem przekonany, że wcielenie w życie pomysłu monitoringu zmieni świadomość kierowców i będą wiedzieli, że łamiąc przepisy na przejeździe nie są bezkarni – dodaje Ignacy Góra.