Pewien 67-letni mieszkaniec Zabrza, trudniący się amatorsko segregacją śmieci i pozyskiwaniem z nich surowców wtórnych, podczas przeszukiwania miejskich śmietników natknął się na podejrzanie wyglądający przedmiot. Znalazcy wydawało się, że może to być... niewybuch. Jako prawomyślny obywatel postanowił podzielić się swoimi obawami z funkcjonariuszami zabrzańskiej straży miejskiej. Ci na widok zielonego przedmiotu z groźnie wyglądającym gwintem skojarzenia mieli podobne.
Część wyglądała jak granat
Jak donosi portal 24 Zabrze, komendę ewakuowano, podobnie zresztą jak przylegające do komendy odcinki ulic Stalmacha i Cmentarnej. Na miejsce wezwani zostali policyjni pirotechnicy. Funkcjonariusz Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego okazał się być profesjonalistą nie tylko w swoim fachu . Po krótkich oględzinach stwierdził, że to nie żaden granat, ani inny niewybuch, ale element hydropneumatycznego zawieszenia z samochodu marki Citroen. Alarm został odwołany, poszkodowanych nie było.
Morał z tej historii? Jest ich kilka!
- Po pierwsze: to, że managerowie koncernu PSA wysłali hydropneumatyczne zawieszenie na śmietnik historii, nie znaczy, że było ono niewypałem.
- Po drugie: z dwojga złego, lepiej, że ktoś przyniósł część od Citroena na komendę, a nie bombę do warsztatu samochodowego.
- Po trzecie: jeśli znajdujecie coś podejrzanego, co może być niewypałem, nie zabierajcie tego ze sobą, nie transportujcie we własnym zakresie, ale wezwijcie odpowiednie służby na miejsce.
- Po czwarte: z częściami do Citroena nie próbujcie wsiadać do samolotu – nie pytajcie nawet dlaczego
