Rajd coraz bardziej daje się we znaki, zarówno zawodnikom jak i ich motocyklom. Po siódmym etapie kłopoty z powrotem na biwak miała ekipa serwisowa Orlen Team. Mechanicy dotarli do parku serwisowego późno w nocy i mieli zaledwie dwie godziny by przygotować motocykle po etapie maratońskim do startu na ósmym, najdłuższym spośród wszystkich wytyczonych na rajdzie, 654 kilometrowym etapie biegnącym z Balsas do Teresina.
- W końcu uciekłem Davidowi Casteu. Na dzisiejszym odcinku było mnóstwo zakrętów, które łatwiej pokonywać na lżejszym motocyklu. Jechaliśmy pomiędzy palmami, po wilgotnym podłożu, więc po trochę innym niż dotychczas terenie. Na szczęście dobrze nawigowałem, utrzymałem szybkie tempo i atak się powiódł. Jedzie mi się coraz lepiej, bo już jesteśmy coraz bliżej mety i pozostały nam tylko dwa dni ścigania – powiedział Jakub Przygoński.
- W swojej klasie jestem trzeci, jednocześnie mam dość znaczącą stratę do poprzedzającego mnie, piątego zawodnika w generalce. Staram się utrzymać swoje miejsce startowe. Nie atakuję za wszelką cenę i skupiam się na nawigacji. Pozostało dwa dni rajdowe i teraz nie można popełnić błędu, a kiedy się jest zmęczonym o niego nie trudno. Trasa jest dość monotonna, drzewa, krzaki i bardzo techniczne zakręty, myślę, że tak będzie do samego końca zawodów. Trzeba być cały czas skoncentrowanym - powiedział Jacek Czachor.
Czwartkowy etap rajdu biegnie z Teresina do Sobral. Trasa liczy 452 kilometry, OS 244km. Rafał Sonik, szósty na pierwszym międzyczasie, drugi na drugim, ukończył oes z trzecim wynikiem w kategorii quadów - za Robertem Nahasem i Carlo Colletem. W łącznej klasyfikacji, Sonik wyprzedza już Marcio Oliveirę o 52 minuty.
- Nawigacja nie była łatwa i trzeba było bardzo uważać. Kolejną trudność stanowiła spora długość odcinka. W ostatnich dwóch dniach zamierzam utrzymać tempo i nie chcę zrobić czegoś głupiego. – powiedział Rafał Sonik