Tak duży wzrost kar wystawionych za brak OC nie jest efekemt coraz częstszego migania się kierowców od wykupywania polis OC, ale pokłosie doskonalenia metod kontroli. W ciągu trzech kwartałów 2019 roku UFG wystawił 93 tys. wezwań do zapłacenia kary za brak OC – to o blisko 25 tys. więcej niż w analogicznym okresie minionego roku.

W końcu września 2019 roku fundusz prowadził łącznie blisko 175 tys. spraw o zapłacenie sankcji za brak komunikacyjnej polisy OC. Tytułem kar do kasy Funduszu, w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku, wpłynęło 100,6 mln zł, o ponad 40 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2018 roku.

Pechowcy płacą milionowe odszkodowania

Fundusz przypomina, że kary za brak OC mają działać przede wszystkim prewencyjnie, bowiem spowodowanie wypadku bez polisy OC może kosztować wielokrotnie więcej niż nawet największa kara za jej brak (dziś dla aut osobowych wynosi ona 4500 zł w przypadku przerwy w ciągłości ubezpieczenia dłuższego niż 14 dni). Trzeba pamiętać, że w takich okolicznościach kierowca musi z własnej kieszeni, solidarnie, oddać wszystkie świadczenia wypłacone przez Fundusz ofiarom takiego wypadku.

Według danych UFG najwyższe regresy dochodzone przez Fundusz przekraczają milion złotych… każdy. Rekordzista ma do zwrotu ponad 1,4 mln złotych za wypadek spowodowany nieubezpieczonym motocyklem, w którym potrącił rowerzystkę. W wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła. Kolejny sprawca ma do oddania Funduszowi - 1,37 mln zł, za wypadek, w wyniku którego pasażer nieubezpieczonego pojazdu doznał złamania kręgosłupa i jest sparaliżowany.