To odpowiedź na społeczne oczekiwania...
Zaczęło się od inicjatywy dwóch szwedzkich gmin, których radni uznali, że kobiety i mężczyźni muszą mieć tyle samo reprezentantów, nawet na znakach drogowych.
Gminne władze chciały nawet na własną rękę zmieniać światła i znaki. Wszystko rozbiło się jednak o przepisy, które mówią, że na drogach nie mogą się pojawić nieznane znaki, dezorientujące kierowców i pieszych. Z pomocą równouprawnieniu musiał więc przyjść rząd...
Zgodnie z nowymi przepisami, do końca tego roku na ulicach w Szwecji obok pana przechodnia będzie spacerowała również pani. Nowe "kobiece" znaki pojawią się obok starych albo je zastąpią. Administracja dróg publicznych musi dokonać tych zmian do 1 października.
Ci, którzy znają mentalność Szwedów, wcale się całej sprawie nie dziwią...
Źródło: Onet