Nową Skodę Octavia znaliśmy do tej pory tylko ze zdjęć. Trzeba przyznać, że nawet w redakcji wzbudzała skrajne odczucia: albo się podobała, albo nie. Zwolenników nowego designu było jednak mniej niż przeciwników. Proporcje mogą się jednak zmienić. Trzeba przyznać, że na żywo samochód prezentuje się znacznie lepiej niż na pierwszych fotografiach. I może się spodobać nie tylko miłośnikom marki.
Wciąż jednak nie wiemy, jak jeździ Octavia po liftingu, gdyż podczas pierwszej publicznej prezentacji auta, w której uczestniczyliśmy, Skoda ograniczyła się do pokazania dwóch egzemplarzy – kombi i sedana RS, z których żaden nie wyjechał na ulice Wiednia. Na jazdy testowe będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni. Do tego czasu pozostają jedynie spekulacje, czy przeciętny kierowca odczuje korzyści ze zwiększenia rozstawu kół tylnej osi o 20 mm i 30 mm zależnie od wersji silnika i rodzaju konstrukcji zawieszenia.
Nie licząc charakterystycznych lamp przednich (dostępnych także w wersji LED z funkcją adaptacyjnego oświetlenia AFS) oraz odświeżonych tylnych, na zewnątrz trudno doszukać się szczególnych zmian. Najistotniejsze dokonały się we wnętrzu samochodu. I chodzi nie tylko o zmianę wystroju deski rozdzielczej, ale także różnych elektronicznych asystentów. To oni mają sprawić, że Octavia zyskuje na atrakcyjności i zbliża się pod tym względem do flagowego Superba. Skoda chwali się m.in. funkcjami wspomagającymi kierowcę przy wyjeździe tyłem z parkingu oraz cofaniem z przyczepą, hamowaniem awaryjnym, wykrywaniem pojazdów w martwej strefie oraz nadzorem odstępu. Niestety na testowanie poszczególnych funkcjonalności trzeba będzie jeszcze poczekać.
Nowe radia: duży postęp
Sprawdziliśmy za to nowy system multimedialny. Czesi nie oparli się modzie na duże ekrany pokryte lustrzaną warstwą, na której widać wszystkie odciski palców oraz refleksy świetlne (połyskliwe tworzywo zastosowano także na panelu klimatyzacji). Niemniej robi wrażenie wielkość ekranu (aż 9,2”), rozdzielczość grafiki oraz płynność pracy. Wyświetlacz doskonale reaguje na dotyk nie tylko jednym palcem. Matryca pojemnościowa (jak w nowoczesnych smartfonach) to wersja 9-punktowa, która świetnie rozpoznaje sterowanie kilkoma palcami naraz. Można zatem w dziecinnie łatwy sposób przybliżać i oddalać mapę, przewijać menu i wybierać poszczególne opcje. Trzeba przyznać, że dostawca sprzętu, czyli Harman Automotive odwalił kawał porządnej roboty. Jedno przy tym się nie zmieniło. Przedstawiciele Skody nie kryli, że konstrukcja sprzętu pozostała ta sama – wyświetlacz instalowany jest osobno, a jednostka centralna dalej ukryta jest między konsolą środkową a schowkiem pasażera. Trudno będzie wymienić sprzęt na inny. I trzeba przyznać, że można zatęsknić za tradycyjnym pokrętłem do regulacji głośności.
Pomoc w razie wypadku
Skoda bardzo chwali się nowymi funkcjami łączności. Kierowca znajdzie zatem w radiu nową aplikację Skoda Connect z dostępem do różnych serwisów internetowych (m.in. wiadomości, prognoza pogody, wyszukiwanie miejsc POI, zaplanowane trasy) za pośrednictwem wbudowanego modułu LTE. Nie ona jednak jest najważniejsza. Istotniejsza jest funkcja Care Connect, czyli zdalna pomoc i wsparcie. Pod dachem pojawił się panel z czerwonym przyciskiem SOS (co ciekawe, w obu wystawionych egzemplarzach rozkład przycisków był odmienny), by samodzielnie wezwać pomoc w razie wypadku. Jeśli nie będzie to możliwe, pozostaje skorzystać z automatycznego powiadomienia centrum pomocy, które otrzyma m.in. dane o naszej lokalizacji.
Co zostało po staremu?
Użytkownicy dotychczasowych Octavii łatwo odnajdą wiele cech wspólnych z nowym modelem. Sama pozycja za kierownicą nie uległa zmianie. Po staremu pozostało rozmieszczenie takich elementów, jak włączniki świateł, panel klimatyzacji, moduł AUX z gniazdem USB, czy sterowanie kratkami wentylacji. Jakość tworzyw jest na podobnym poziomie. Górna część deski rozdzielczej wykonana jest z przyjemnego w dotyku tworzywa. Im jednak niżej, tym więcej twardych plastików, które powinny długo i cierpliwie znosić trudy eksploatacji. Nie zmieniła się również ilość miejsca. Z przodu trudno narzekać na ciasnotę. A z tyłu dwie dorosłe osoby będą miały bardzo wygodnie. Trzem będzie już dość ciasno – w końcu Octavia to jednak tylko wyrośnięty kompakt, a nie klasa średnia.
W nowej Octavii nie zabrakło kilku kolejnych akcesoriów. W kombi znajdziemy małą praktyczną latarkę z magnesem, którą łatwo przyczepić np. do nadkola, by ułatwić wymianę koła. Wbudowany akumulator litowo-jonowy powinien wystarczyć na kilka godzin pracy dwóch mocnych diod LED. W kabinie wygospodarowano miejsce na nowe uchwyty mocujące smartfony (przyczepiany do prętów zagłówka przyda się także do tabletu) dla podróżujących z tyłu i z przodu (we wnęce na kubek). Z tyłu pojawiły się także dwa gniazda USB do ładowania baterii sprzętu mobilnego (zasilanie o wartości aż 2A!) oraz zwykłe gniazdko 230V.
Podsumowanie
Gdyby szukać analogii w świecie elektroniki, to lifting Octavii przypomina zmianę iPhone 6 na 6s. Najwięcej zmian kryje się w środku, a delikatny retusz nadwozia ma sugerować, że mamy do czynienia z nowszą wersją. Samochód zyskał kilka kolejnych praktycznych dodatków, by lepiej rywalizować ze sporą konkurencją. Jest ich na tyle dużo, że Skoda nie musi się martwić o sprzedaż flotową, jak i dla klientów indywidualnych. Otwartą kwestią pozostaje, czy wersją po liftingu jeździ się lepiej. Wkrótce się jednak o tym przekonamy. A wygląd przodu? Mimo wszystko wyraźne podobieństwo do Mercedesa klasy E nie jest wcale takie oczywiste w rzeczywistości.