Maciej nadal nie odzyskał przytomności, ale podtrzymywanie czynności życiowych za pomocą aparatury nie jest już niezbędne. Pacjent przebywa od początku w szpitalu Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya w Warszawie.

Przeniesienie na oddział chirurgiczny wiąże się zapewne z przeprowadzeniem operacji, których wykonanie było wcześniej niemożliwe ze względu na stan zdrowia.

Tymczasem "Dziennik" napisał, że Zientarski nie miał prawa poruszać się samochodem, w którym doszło do wypadku. Czerwone Ferrari Modena należało do byłego wiceszefa Orlenu, Pawła Szymańskiego. Maciej, na którego posesji stało po zakupie auto, miał je tylko sfilmować do programu TV, ale jak twierdzi właściciel - nie było rozmowy o jeżdżeniu i testowaniu...

Paweł Szymański kupił Ferrari dwa dni przed tragicznym wypadkiem w Warszawie. Pojazd posiadał jeszcze poznańskie tablice rejestracyjne, bowiem nie był przerejestrowany. Auto nie miało jeszcze ubezpieczenia auto casco, a jedynie obowiązkowe OC. Wartość pojazdu to około 100 tysięcy Euro.

- Właściciel nie miał gdzie go przechowywać, dlatego zostawił auto na posesji dziennikarza. Pan Zientarski miał zrobić zdjęcia auta, natomiast nie było mowy o żadnym testowaniu lub jeżdżeniu - mówi "Dziennikowi" Katarzyna Dobrzańska, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów.

Źródło: Dziennik, TVN24

Na ten temat: