W tym roku powinno być już inaczej. Red Bull Racing zaliczy trzeci sezon w Formule 1 i chce być tym razem traktowany już bardziej poważnie. Zapewne już nie zobaczymy wielkiego weekendowego party, ani nie przeczytamy już żadnej szokującej informacji prasowej. Tym razem właściciel zespołu zaczyna liczyć każdego dolara i oczekuje znacznie lepszych wyników niż dotychczas.

Red Bull Racing walczyć będzie o wyniki, a Scuderia Toro Rosso zostanie tłem do zabawy. Jak inaczej można traktować słowa współwłaściciela zespołu, który jest odnogą Red Bulla, Gerharda Bergera: „ W tym roku pole-position, ani zwycięstwa nie oczekujemy.” Po czym jednak spoważniał i zaczął opisywać nowy bolid, który ukrywano do ostatniej chwili w garażu. W porównaniu z najnowszym bolidem, ubiegłoroczny wygląda jak ciężarówka. Konkurować jednak i tak będzie trudno, bo najlepsi mają doświadczenie, lepszy sprzęt i skuteczniejszych kierowców.

Podczas oficjalnej prezentacji dziennikarzom głównie pozował do zdjęć jedyny potwierdzony kierowca Vitantonio Liuzzi. Z czapką na głowie i długim szalikiem wyglądał jak syn przedwojennego fabrykanta. Bardziej zwracała na siebie uwagę piękna modelka, która odziana została w rzymskie skórzane zbroje.

Ostatecznie jednak dziennikarze doczekali się prezentacji bolidu. Tym razem Vitantonio Liuzzi był już przebrany w sportowy kombinezon i ukazał nowe dzieło zespołu. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane i jak się okazało nowy bolid Toro Rosso już na pierwszy rzut oka okazał się pojazdem zbliżonym do braterskiego Red Bulla RB3. Trudno się temu dziwić, gdyż autorem obu jest ten sam konstruktor Adrian Newey. Według szefa Scuderie Toro Rosso Franza Tosta: „ Stworzyliśmynowy bolid, który pod wieloma względami różni się od Red Bulla RB3. Konstrukcja powstała jednak w większości z komponentów Red Bull Technologies. Wspólnie pracowali nad nią Adrian Newey i konstruktorzy Toro Rosso.”Austriak Tost uważa, że przyszłość Formuły 1 uzależniona będzie od dostępu do podwozi wykonywanych przez innych producentów. Wierzy w przyszłość typu STR-02 i silnik Ferrari, który go napędza. Po przeprowadzce z Northampton do Faenzy, gdzie pracuje w byłych warsztatach Meinardi ma do dyspozycji 150 osób, a także byłego człowieka Coswortha Hitzingera. Z Maranello według umowy otrzyma Toro Rosso w ciągu roku 40 jednostek napedowych w identycznej specyfikacji jak zespół Ferrari. Identyczne warunki wynegocjowano także i na rok 2008.

Czy Toro Rosso STR-02 sprawi w najbliższym sezonie niespodziankę? Tego nikt nie jest w stanie dzisiaj przewidzieć, ale raczej cudów oczekiwać nie należy.