Logo
WiadomościAktualnościSystem żeruje na kierowcach – nowe zmiany w przepisach

System żeruje na kierowcach – nowe zmiany w przepisach

Piotr Rejowski
Piotr Rejowski

Kupno samochodu to dopiero początek wydatków. Wie o tym każdy właściciel pojazdu i wydaje się, że kierowcy przyzwyczaili się już do bycia dojną krową państwowego systemu finansowego. W myśl zasady "masz, to płać" nasz rząd przygotowuje kolejną nowelizację prawa.

Posłuchaj artykułu

00:00 / 00:00
Audio generowane przez AI (ElevenLabs) i może zawierać błędy
Piotr Rejowski
Onet
Piotr Rejowski

Już w 2014 roku Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zapowiadało, że planuje zmusić kierowców do regularnych badań samochodów. Nowe przepisy miały wejść w życie od 2015 roku i wydaje się, że niestety wszystko idzie zgodnie z planem. W przeciwieństwie do innych projektów, które potrafią leżakować na dnie ministerialnych szuflad w nieskończoność.

Poznaj kontekst z AI

Jakie zmiany w przepisach dotyczą kierowców?
Co grozi za spóźnienie się na badanie techniczne?
Jakie obowiązki nałożono na właścicieli pojazdów?
Dlaczego wprowadzane są nowe przepisy dotyczące badań technicznych?

Jakie czekają nas zmiany? Po pierwsze, właściciel pojazdu będzie zobowiązany do oznaczenia samochodu specjalną nalepką umieszczoną na szybie przedniej. Będzie ona informowała o pozytywnym wyniku przeglądu technicznego. Po drugie – jeżeli spóźnimy się na obowiązkowe badanie techniczne naszego auta, zapłacimy za usługę podwójną stawkę.

Sama propozycja zmian nie jest w sobie zła. Przynajmniej w połowie. Umieszczenie informacyjnej nalepki w widocznym miejscu jest praktykowane w wielu krajach i mogę się tylko dziwić, że w Polsce ten obowiązek zostanie wprowadzony tak późno.

Według policyjnych statystyk około 20 proc. kierowców jeździ samochodem, który nie ma ważnego przeglądu – jeżeli więc dzięki nowym przepisom powiększy się liczba sprawnych technicznie samochodów (oczywiście zakładając, że przegląd zostanie wykonany zgodnie z prawem), to należy takiej zmianie tylko przyklasnąć. Co niniejszym czynię!

Niestety nasi ministrowie uwielbiają biurokrację i na samej naklejce się nie skończy. System przecież nie wyżywi się sam. Należy mu stworzyć odpowiednie warunki. Najlepiej poprzez dodanie kolejnych procedur do prostego – na pierwszy rzut oka – systemu. I tak mając już w dowodzie rejestracyjnym specjalną pieczątkę, a na szybie specjalną nalepkę, należy mieć ze sobą obowiązkowe specjalne zaświadczenie ze stacji diagnostycznej. Jakie? Na razie szczegółów brak.

Jakby tego było mało, samochód jeszcze przed właściwym badaniem ma być fotografowany, a jego dane przesyłane do odpowiednich baz danych. I tutaj pojawia się słowo klucz: "baza danych". Biorąc pod uwagę jak dobrze nam idzie w Polsce budowanie kolejnych systemów informatycznych - wpadka bazy CEPiK, błędy w działaniu systemu liczącego głosy podczas wyborów samorządowych - nie wróżę temu przedsięwzięciu spektakularnych sukcesów.

Warto natomiast zatrzymać się na chwilę przy drugiej zmianie proponowanej przez rząd w ramach nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Mówi ona, że jeżeli nawet o jeden dzień spóźnimy się na obowiązkowe badania techniczne naszego auta, zapłacimy za usługę podwójną stawkę.

W życiu już tak bywa, że jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Na kierowców nałożona została już jakiś czas temu obowiązkowa ciągłość ubezpieczenia OC. Kary w tym przypadku są surowe i dotkliwe. Za jazdę – a nawet nie jazdę, tylko sam brak ubezpieczenia OC przez okres dłuższy niż 14 dni, zapłacimy karę 3,5 tys. złotych (w przypadku aut osobowych) i ponad 5 tys. zł w przypadku ciężarówki lub autobusu.

Teraz czeka nas obowiązkowa ciągłość badań technicznych… Badania techniczne w swoim założeniu umożliwiają poruszanie się danego pojazdu po drogach publicznych. Logicznie rzecz ujmując – jeżeli pojazd stoi w garażu i nie porusza się po drogach publicznych, to badania techniczne nie są mu potrzebne. Logicznie rzecz biorąc, OC również nie jest mu potrzebne, ale to temat na inną rozprawkę. Podsumowując – ani obowiązkowa ciągłość OC, ani obowiązkowa ciągłość badań technicznych nie mają żadnych logicznych podstaw swojego istnienia.  Mój znajomy wyjątkowo w błyskotliwy sposób podsumował całą sytuację: "każdy może mieć swoje lobby". Niestety i w tym przypadku wydaje się, że aspekty finansowe i możliwość wykreowania stałych przychodów dla "krewnych i znajomych królika" bierą górę nad logiką.

Autor Piotr Rejowski
Piotr Rejowski
Posłuchaj artykułu
Posłuchaj artykułu
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium