Już w marcu wypłynęły pierwsze informacje o przygotowanym przez Ministerstwo Rozwoju projekcie nowelizacji m.in. ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym, zgodnie z którym miasta do 200 tys. będą mogły ustanawiać strefy płatnego parkowanie, gdzie maksymalna cena za godzinę postoju będzie trzykrotnie wyższa niż w zwykłej strefie. Ponadto miasto będzie mogło pobierać opłaty za parkowanie w ciągu całego tygodnia, a nie tylko w dni robocze.

Dziś już wiadomo, że jest kilka zmian. Przede wszystkim strefy płatnego parkowania będą mogły zakładać miasta powyżej 100 tys. osób, a to oznacza, że za parkowanie zapłacimy nie w 16 miastach, a aż 39. Resort finansów tłumaczy, że nowelizacja nie podnosi maksymalnych stawek, a jedynie daje możliwość wydzielenie nowej, droższej sfery w ścisłym centrum miasta lub dzielnicy z gęstą zabudową i dużym ruchem samochodów.

Do tej pory w takich miejscach maksymalna stawka za pierwszą godzinę wynosiła 3 zł i wiele miast taką właśnie kwotę pobierało od zmotoryzowanych. Według nowych przepisów opłaty w śródmieściu zostaną powiązane z pensjami minimalnymi. W normalnej strefie koszt pierwszej godziny nie będzie mógł przekroczyć 0,15 proc. pensji minimalnej, czyli tak jak dotychczas będzie to ok. 3 zł. W centrum górną granicą ma być 0,45 proc. pensji minimalnej, czyli ok. 9 zł.

Jeszcze dotkliwsze podwyżki czekają na spóźnialskich, którzy przekroczą opłacony czas. Do tej pory kara za brak opłaty wynosiła 50 zł. Według nowych założeń, w tym przypadku kara będzie mogła wynieść nawet 10 proc. pensji minimalnej, co aktualnie oznacza grzywnę w wysokości 200 zł.

Projekt jest aktualnie na etapie konsultacji publicznych. Jednak z przecieków wiadomo, że resort finansów będzie chciał przepchnąć zmiany do końca roku, a to oznacza, że kierowcy mogą płacić znacznie więcej już na początku przyszłego roku.

Ile aktualnie płaci się za parkowanie w dużych miastach