- Nowa Toyota Land Cruiser J300 trafiła już do oferty w Japonii
- Liczba zamówień przerosła oczekiwania
- Koncern weryfikuje, czy samochody nie są zamawiane z myślą o wyeksportowaniu ich do regionów objętych konfliktami zbrojnymi i krajów objętych sankcjami
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
W relacjach z wielu dotkniętych konfliktami zbrojnymi regionów świata, obok Kałasznikowów w rękach wszelkiej maści bojowników, ponadprzeciętnie często przewija się jeszcze jeden motyw: auta marki Toyota. Czy to migawki z Afryki, Azji, czy z Ameryki Południowej – pickupy i terenówki japońskiej marki wypakowane bronią i uzbrojonymi po zęby pasażerami to norma.
Toyota – najlepsze auto na wojnę?
Nie zawsze są to stare, zdezelowane rupiecie z demobilu – czasem, jak na filmach propagandowych Państwa Islamskiego czy Al Kaidy – niemal nówki prosto z salonu. Już kilka lat temu politycy i światowa opinia publiczna zwrócili na to uwagę, amerykańska administracja zleciła nawet śledztwo mające wykryć, skąd terroryści biorą swoje auta. Ustalono wtedy m.in., że samochody kupowane są przez podstawione osoby i cichych sympatyków organizacji w państwach trzecich, a następnie przemycane w rejony konfliktów.
Oczywiście, popularność terenowych Toyot ma swoje uzasadnienie – legendarna solidność oraz części dostępne na całym świecie to cechy, które doceniają nie tylko armie, bojówki i terroryści w wielu zakątkach świata. Problem polega jednak na tym, że taka popularność szkodzi wizerunkowi firmy i naraża koncern i poszczególne jego przedstawicielstwa na podejrzenia i ewentualne kary za łamanie ograniczeń eksportowych.
Toyota sprzeda auto tylko w dobre ręce
Kiedy tuż po niedawnej japońskiej premierze modelu Land Cruiser J300 księgi zamówień u dilerów zaczęły zapełniać się w niespodziewanym tempie. Centrala koncernu najwyraźniej uznała, że być może nie wynika to z tego, że Japończycy postanowili odreagować swoje przygody z malutkimi Kei-carami i przesiąść się na solidne terenówki i że popularność ta może mieć drugie dno. Sprzedawcy zostali zobowiązani do zweryfikowania zamówień – w przypadku podejrzeń, że zamówienie zostało złożone z myślą o natychmiastowej odsprzedaży auta za granicę, to ma zostać ono anulowane. Jeśli ktoś chce zamówić sobie więcej niż jednego Land Cruisera J300, to też raczej mu się to nie uda.
Jeśli oszukasz, następnej Toyoty już nie kupisz
W Japonii warunkiem przyjęcia przez dilera zamówienia na Toyotę Land Cruiser jest podpisanie przez klienta oświadczenia, w którym zobowiązuje się on do tego, że auto nie zostanie sprzedane dalej czy wyeksportowane po zakupie. W przypadku niedotrzymania tej umowy klienci mają trafiać na czarną listę tych, którym koncern w przyszłości auta już nie sprzeda. W oświadczeniach przesłanych do japońskich mediów przedstawiciele koncernu informują, że chodzi o to, że zgodnie z filozofią firmy, jej odpowiedzialność i współpraca z klientem nie kończy się w momencie sprzedaży auta, ale też przyznają, że chodzi o zapobieganie sytuacjom, w których mogłoby dojść do złamania międzynarodowych ograniczeń eksportowych.
Nieoficjalnie mówi się, że okres oczekiwania na zamawiane teraz auta może sięgać na razie nawet około roku!