Toyota Prius, pierwszy masowy samochód hybrydowy, zapoczątkował powstanie całej rodziny hybryd, nawiązujących do oryginalnego liftbacka kształtem i stylem. Należą do niej minivan Prius +, ładowany z sieci Prius Plug-in Hybrid i subkompaktowy Prius c. Równocześnie Toyota i Lexus wprowadziły napęd hybrydowy do wielu modeli sprzedawanych na całym świecie – tak globalnych, jak i regionalnych. W Polsce najbardziej popularne są Auris hybrid i Yaris Hybrid. Obecnie japoński koncern ma w ofercie ponad 30 modeli hybrydowych obu marek, a w przyszłym roku zadebiutują kolejne, w tym bardzo oczekiwany RAV4 Hybrid.

Czy podobna strategia może się sprawdzić w przypadku Mirai, kolejnego pionierskiego modelu Toyoty? Napędzana wodorem Toyota Mirai na razie jest produkowana w fabryce Motomachi w Japonii. Jej budowa odbywa się w znacznej mierze ręcznie, metodami wypracowanymi m.in. przy produkcji supersamochodu Lexus LFA. Toyota planuje systematycznie zwiększać produkcję i uruchamiać linie produkcyjne w kolejnych fabrykach. Wtedy przyjdzie czas na rozbudowę linii samochodów wodorowych o kolejne modele.

Takiego zdania jest główny inżynier Toyoty Mirai, Yoshikazu Tanaka, który w rozmowie z Autocar.co.uk wyraził nadzieję na rozbudowę oferty Toyoty o kolejne modele napędzane wodorem. Z kolei w wywiadzie dla Motoring Australia Mark Templin, wiceprezydent Lexusa, oświadczył, że wprowadzenie przez firmę samochodów wodorowych do sprzedaży jest tylko kwestią czasu.

- Nie mogę podać daty, ale nie ulega wątpliwości, że to nastąpi. Kwestia tylko, kiedy – zadeklarował Templin. – Cóż może być lepszego, niż wykorzystanie najpopularniejszego w świecie pierwiastka do wytworzenia prądu, gdy z rury wydechowej wylatuje czysta para wodna?

Perspektywy pod tym względem są obiecujące. Toyota Mirai cieszy się ogromną popularnością. W Japonii, gdzie sprzedaż ruszyła w grudniu ubiegłego roku, zebrała 1500 zamówień tylko w ciągu pierwszego miesiąca. W USA w ciągu dwóch miesięcy przedsprzedaży, jeszcze zanim auto trafiło do salonów, klienci zamówili 2000 egzemplarzy.

Co dalej?

Tanaka nie wymienił konkretnych segmentów czy typów nadwozia, jednak brytyjski portal dowiedział się z anonimowego źródła, że brane są pod uwagę hatchback, kombi, crossover lub minivan. W przypadku Lexusa także nie wiadomo jeszcze, czy pierwszym seryjnym samochodem będzie flagowa limuzyna oparta na koncepcyjnym LF-FC, zaprezentowanym w październiku na targach w Tokio, czy mniejszy pojazd pokrewny Toyocie Mirai.

Tanaka podkreślił, że minie zapewne 10-20 lat, zanim auta napędzane ogniwami paliwowymi osiągną poziom sprzedaży porównywalny do obecnego zapotrzebowania na hybrydy. Zaznaczył także, że kluczowe dla dalszego rozwoju tego rynku jest rozbudowywanie infrastruktury czystej produkcji wodoru oraz jego dystrybucji. Tego samego zdania jest wiceprezydent Lexusa.

- Obecnie infrastruktura tankowania wodoru jest jeszcze ograniczona – powiedział Templin. – Jednak to się zmieni. (...) Jesteśmy przekonani, że to technologia przyszłości.

Samochody na wodór stanowią ogromną szansę na rozwój czystych społeczeństw, które przestaną borykać się z problemami ze smogiem. Ogniwa paliwowe nie produkują żadnych spalin, a jedynie parę wodną. Co więcej, korzyści z masowego wdrożenia technologii wodorowej daleko wykraczają poza perspektywę czystego transportu. Wodór stwarza nowe możliwości racjonalniejszego wykorzystania odnawialnych źródeł energii, ponadto może być wykorzystywany także w energetyce.

Metody wytwarzania wodoru oparte na energii odnawialnej wymagają dalszego obniżania kosztów, żeby mogły konkurować z paliwami kopalnymi nie tylko nowoczesnością, względami zdrowotnymi i środowiskowymi, ale także ceną. Dynamiczne prace badawcze oraz obniżenie kosztów dzięki zwiększeniu skali produkcji daje na to duże nadzieje. Posłuży temu na pewno zwiększenie oferty samochodów na ogniwa paliwowe o kolejne modele i segmenty.