Rudolf Leiding, były szef Audi-NSU, został w 1968 roku mianowany dyrektorem brazylijskiej filii Volkswagena. Zgodził się na tę pracę pod warunkiem, że będzie mógł wypuścić na lokalny rynek unikalne modele. Niemcy powiedzieli ok i dali Herr Leidingowi wolną rękę. Co z tego wyszło? Coupe SP, czyli fajna bryka zbudowana na bazie ojca wszystkich Passatów, modelu Typ 3 (lub 1500/1600, jak również go nazywano). SP miał smakowite, unikalne nadwozie i wyglądał niczym włoski supersamochód. Niestety, miał bardzo słaby silnik pod maską. Wersje SP-1 musiały korzystać z 54 koni zamkniętych w pojemności 1,6 l. Osiągi były w tym przypadku tak mizerne, że zaczęto tłumaczyć nazwę tego modelu jako Sem Potência, co w języku portugalskim oznacza „bez mocy”. Na szczęście odmiana SP-2 miała nieco więcej Potência – 1,7 l i 65 KM, dzięki czemu rozpędzała się do 156 km/h. Słabszy model to rzadkość na drogach, ale mocniejszy trafił przez 4 lata (od 1972 do 1976 roku) do ponad 10 tys. klientów. Do Europy nigdy oficjalnie nie zawitał, ale gdy Rudolf wrócił do Niemiec, przywiózł jeden egzemplarz SP-2 swojej żonie. Miała kobiecina szczęście, bo jeździła jednym z najrzadszych modeli Volkswagena.
Volkswagen, jakiego na pewno nie znacie
Volkswagen na zdjęciu to model SP, brazylijskie dziwadło powstałe w wyniku szantażu. Już tłumaczę, o co chodzi.