Jedynym wyjściem było zdobycie motocykla na tyle dużego, by pociągnął 320-kilogramową przyczepę. Przygotowania trwały 1,5 roku. Założenia przewidywały objechanie świata w 2 lata. Skończyło się na... 5. Już po pierwszych 10 tys. km wybór okazał się bardzo dobry. Co prawda na najtrudniejszych etapach pustynnych w Afryce lepiej sprawowałyby się motocykle crossowe, ale za to Ventura gwarantowała komfort i niezawodność. Yamaha przez całą podróż nie miała poważnej awarii. Skończyło się na jednym "kapciu" w motocyklu i 2 w przyczepie, a trzeci, ostatni raz już w Warszawie. Nie obyło się bez wypadków. Po najpoważniejszym (w Pakistanie) motocykl remontowany był przez 1,5 miesiąca (rany goiły się znacznie dłużej...). Nie wszędzie dało się podróżować na kołach - czasem trzeba było skorzystać z łodzi, promu lub samolotu (np. Morze Czerwone podróżnicy pokonali drewnianą łajbą z przemytnikami... cebuli). Na trasie padło też kilka rekordów - był to najdłuższy i najcięższy zestaw (motocykl z przyczepą), którym objechano świat.