Golf I miał klekota o pojemności 1,5 l o mocy 50 KM, spalał średnio 6,5 l, rozpędzał się do setki w 19 s i maksymalnie do 141 km/h. Był najoszczędniejszym Golfem tamtych czasów. A teraz wsiadamy w maszynę czasu, przenosimy się do 2011 roku i lądujemy za kierownicą Golfa VI 1,6 TDI 105 KM Bluemotion. Ten model ma turbodiesla niewiele większego niż przodek (jeśli weźmiemy pod uwagę pojemność), ale jego 105 KM wystarczy, by rozpędzić sporo większe i sporo cięższe auto do setki w 10,9 s, maksymalnie do 190 km/h i spalić przy tym średnio 3,8 l/100 km. Z grubsza rzecz biorąc, mocy jest dwa razy więcej, osiągi są dwa razy lepsze, a spalanie jest o ponad 30% niższe. Kurcze, postęp do jednak fajna rzecz.
Wysokoprężna przepaść
Pierwszy silnik wysokoprężny trafił pod maskę Volkswagena Golfa w 1976 roku. Od tego czasu świat poszedł do przodu, co widać wyraźnie, gdy porównamy silniki z tamtych czasów z jednostkami z naszych czasów.