Pierwsze wrażenie motocykl robi dobre, a nawet bardzo dobre. Od razu gdy tylko stałem się jego testerem, podszedł do mnie na parkingu właściciel wypasionego Harleya i zaciekawiony powiedział – fajne, jaka to pojemność? Dostałem też kciuka w górę od przygodnego żula, który jednocześnie z wrażenia prawie wypuścił z ust papierosa, a gdy zaparkowałem obok placu zabaw, podbiegły dzieciaki i chciały sobie na nim zrobić zdjęcie.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

W finale wyborów Miss

I ja pomyślałem widząc testowe Benyco, że ma ono ciekawy design. Bak pokrywa wyrazista czerwień (jest również dostępny w czerni) – odcień jak w Ferrari, który wrócił ostatnio do łask w motoryzacyjnym świecie. Dużo tu też chromu, który nadaje pojazdowi bardziej rasowy wygląd. Na przednim błotniku jest stylowe i nietypowe dla współczesnych konstrukcji mocowanie pod tablicę rejestracyjną – trochę takie retro. Elementy się świecą i gustownie komponują.

W standardzie dostaniemy też bagażnik oraz wysokoprofilowe, lekko uterenowione opony jak ze scramblera. Masz też klasyczne podwójne zegary prędkościo- i obrotomierza, do których dorzucono niestety niepasujący wyświetlacz biegów. Jest trochę podobny do tych instalowanych w windach w latach 90., ale plus że jest, bo to wcale nie standard, nawet w znacznie droższych pojazdach.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

Przyglądając się bliżej poszczególnym detalom, nie sposób nie zauważyć, że wskazówki dyrektora finansowego mają mocne odzwierciedlenie w jakości zastosowanych tu materiałów. Wszystko sprawia wrażenie trochę mało solidne. Oploty kabli - wykonane z plastików przypominających lateks, przytwierdzone są do kierownicy za pomocą trytytek. Cała rama nie wygląda zbyt masywnie.

Najgorzej jednak wypada spasowanie elementów. Już po pierwszej jeździe obniżyła nam się kierownica na mocowaniu. Śmiejąc się, że motocykl teraz może udawać cafe racera, dokręciliśmy ją i pojechaliśmy dalej – usterka została na stałe wyeliminowana. Ciężej było nam natomiast zracjonalizować brak jednej z dwóch śrub mocujących rurę wydechową do silnika. Bez względu, czy motocykl przyjechał bez niej, czy odkręciła się od drgań w trakcie użytkowania to dało nam drugi jasny sygnał. Przed rozpoczęciem poważnej eksploatacji Benyco należy bezwzględnie sprawdzić wszystkie podzespoły i poodkręcać co tylko możliwe, lub być może zainstalować dodatkowe podkładki.

Demony prędkości

Generalnie wiemy, że ze stodwudziestkamipiątkami bywa różnie. Są takie, które nie są w stanie osiągnąć 100 km/h. Benyco jest właśnie ponad wyścigiem o prędkość i nic nie robi sobie z faktu, że konkurencja w klasie bywa dynamiczniejsza. 87 km/h licznikowe to jest wszystko, co udało nam się z niego wydusić.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

I tu jest pies pogrzebany. Przy maksie na pokładzie tego motocykla dzieje się jednak absolutny armagedon. Podnóżki wpadają w takie drgania, że można by ich użyć jako masażera. Kierownica staje się niestabilna, a lusterka chodzą na każdą stronę. Spoglądasz w nie i zastanawiasz się, czy czasem wszystko ok. z twoim wzrokiem.

Dodatkowo dochodzi element dławienia przy manetce odkręconej do oporu. Nie jest zbyt przyjemny w sytuacjach, gdy chcesz wszystkich wyprzedzić i nagle łapiesz się na tym, że kończy Ci się moc, choć parametry licznikowe na to zupełnie jeszcze nie wskazują. Odpuszczasz wówczas delikatnie manetkę, silnik znów łapie prawidłowe obroty i jest skłonny nabrać jeszcze odrobinę prędkości.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

Najlepiej jednak zaakceptować przelotową prędkość Benyco na poziomie 80 km/h i świat staje się piękniejszy. Jeśli go nie ciśniesz, zaczyna jeździć zupełnie inaczej, dostojnie i spokojnie, jak na klasycznego choppera przystało.

Co cię nakręca?

Dusza tego neoklasyka to czterosuwowy jednocylindrowiec, chłodzony powietrzem o pojemności 123 ccm. Ma 9,9 KM mocy przy 8000 tys. obrotów. Z całą pewnością brakuje tu wałka wyrównoważającego, który wyeliminowałby drgania, ale to znów kwestia budżetu. Silnik współpracuje z pięciostopniową skrzynią biegów, która pracuje wyjątkowo gładko. Jedyne, co denerwuje, to przekłamywanie wyświetlacza, który czasem pokazuje, że jesteś na luzie, a wcale na nim nie jesteś. Puszczasz sprzęgło, stojąc pod światłami, i robisz tzw. kangura.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

Niestety zainstalowane tu hamulce nie są za specjalnie skuteczne, by wyhamować 122 kg masy własnej. W zasadzie zawsze powinieneś używać jednocześnie przedniej tarczy i tylnego bębna. Stylowe scramblerowe i ciekawie wyglądające opony (przód 2.75-18 / tył 3.50-16) też nie wpływają pozytywnie na efektywność hamowania.

Przejechałem Benyco BR 125 aż 260 km z 507 całkowitego przebiegu. W teście motocykl spalał niecałe 3 litry na 100 km. Oczywiście z nieuwagi przeoczyłem moment, kiedy powinienem uzupełnić benzynę. A może wcale nie przeoczyłem, gdyż nie ma tu wskaźnika poziomu paliwa. Gdy motocykl zgasł, przełączyłem kranik na rezerwę i pojechałem do najbliższej stacji. Kiedy zrozumiałem specyfikę przemieszczania się tym motocyklem i zluzowałem w miejskim wyścigu o prędkość, naprawdę zacząłem się z nim dobrze dogadywać.

Benyco BR 125
Benyco BR 125

Kupić, czy nie kupić, oto jest pytanie

Benyco BR125 jest jak nastolatka, która z tytułu swojej młodości łatwo znajduje się w kręgu zainteresowania i zdobywa adoratorów, jednak ciężko jej utrzymać ich atencję na dłużej. Benyco to przyzwoity pojazd za rozsądne pieniądze. Można by go polubić na trochę dłużej, gdyby tylko przeszedł gruntowną kontrolę jakości, bądź solidny serwis przed przekazaniem go w ręce użytkowania.