Trudno, aby nasi rodacy mieli takie nawyki jak starzy Niemcy, którzy na przyzwyczajenie się do dróg dwujezdniowych mieli kilkadziesiąt lat i którzy nie przesiedli się na Mercedesy od razu z Żuków i furmanek. Przyjmuję to do wiadomości. Spróbujmy jednak zrozumieć, dlaczego różni polscy kierowcy wolą jechać stale po lewej i pewnie zostaną pochowani w asymetrycznych trumnach.

Przepisy ruchu drogowego tak naprawdę powstały po to, by zachowania kierowców stały się przewidywalne (bo nie możemy liczyć na telepatię przy odgadywaniu intencji innych użytkowników drogi). W ruchu prawostronnym, na drodze dwujezdniowej, prawym pasem powinny poruszać się auta najwolniej jadące i te, które tę drogę mają zamiar opuścić, a lewym te, które poruszają się szybciej. Taki układ gwarantuje powtarzalność zachowań kierowców i większe bezpieczeństwo w ruchu.

Jeśli wszyscy z kolei pragną, irracjonalnie i bez sensu, naraz jechać lewym pasem, wypełniają go ponad miarę, odległości między samochodami topnieją i wystarczy jedno hamowanie, by powstał gigantyczny karambol. Omijany bez trudu przez auta jadące szybciej prawym pasem. Typowa sytuacja dla głównych ulic stolicy.  Policjanci zapytani przeze mnie kiedyś, czemu nie tępią tworzącej tak wielkie zagrożenie uporczywej jazdy lewym pasem, ze zdumionymi minami odpowiedzieli, że "przecież ci ludzie nie przekraczają dozwolonej prędkości".

HALO! Według najnowszych badań brytyjskich przesadna prędkość to powód 5% wypadków, fotoradary nie mają ŻADNEGO wpływu na liczbę wypadków śmiertelnych, a głównym powodem kolizji jest NIEUWAGA. A nieuwagi i głupoty żaden radar nie wykryje. W Niemczech za jazdę lewym pasem, gdy prawy jest wolny, obowiązuje kara pieniężna i punkty karne w archiwum federalnym we Flensburgu. U nas za to nie karze się nikogo.

Po polskich drogach jeżdżę od ponad 25 lat i stworzyłem sobie w pamięci archiwum typów kierowców, uwielbiających jazdę po lewej stronie. Typ pierwszy to burak, który wjeżdża do obcego miasta i, nie wiedząc, gdzie się znajduje, jedzie przez pół dnia lewym pasem z prędkością zepsutego motoroweru Komar, rozglądając się z zaciekawieniem i pokazując wyprzedzającym go z prawej środkowy palec. Istnieje modyfikacja tego typu lewopasowca, która, gdy zepsuje się zardzewiały stalowy rumak, pozostawia go na lewym pasie, zamiast zepchnąć na prawo. Nie rozumiem takich ludzi - gdy ja wjeżdżam do obcego miasta, jadę prawym pasem, starając się nikomu nie przeszkadzać. Cóż, widać jestem nienormalny.

Drugi typ to szofer z kompleksami, które leczy, pozostając na lewym pasie nawet wtedy, gdy chce zaraz skręcić w prawo. Wykonuje wtedy awaryjne hamowanie do zera na lewym pasie i desperackim manewrem skręca w prawo. Zrobiła to kiedyś na moich oczach znana pani z telewizji, która uprzednio jechała 8 kilometrów warszawską Trasą Łazienkowską lewym pasem z prędkością 35 km/h. Zatrzymała się i skręciła w prawo. Zajechałem jej drogę i zapytałem, dlaczego tyle osób naraz chce zabić. Zdumiona odparła: "nie widzi pan, kim ja jestem?!" Faktycznie, widziałem. Zakompleksioną paniusią, która, gdy dojeżdża do świateł, na których nie stoi żaden samochód, zawsze staje na lewym pasie. Chora ambicja i tyle.

Trzeci typ to ludzie w starszym wieku, którzy nie mogą przyzwyczaić się do sytuacji, gdy na drogach jest ze 13 milionów samochodów, a nie milion. Uważają, że prawo do stałej jazdy lewym pasem pochodzi od Boga (wierzący) lub z nadania PZPR (byli partyjni). Gdy się ich mimo wszystko wyprzedza, trąbią i wygrażają pięściami. Niereformowalni, a policja ich nigdy nie zatrzymuje, bo jeżdżą przeraźliwie wolno. Wolno, czyli bezpiecznie? A skąd. Sam widziałem takiego delikwenta, który, uporczywie jadąc swym Lanosem lewym pasem drogi E67, zabił drogowca, koszącego spokojnie trawę na pasie zieleni.

Typ czwarty, obojga płci i w dowolnym wieku. Jadą lewym pasem, bo to się im należy (?), ale jeszcze z innego powodu. Wyjaśniła mi to pewna pani, którą kiedyś o to zapytałem po tym, jak prawie doprowadziła do poważnego wypadku. "Proszę pana, ja muszę jechać po lewej, bo jak pojadę prawym pasem, to PRZECIEŻ wpadnę do rowu" - powiedziała z rozbrajającą szczerością. Zabawne? Nie, przerażające. Musi jechać lewym pasem, bo ma zerową zdolność oceny odległości i musi krawędź drogi widzieć przez swoje, lewe okno. Tacy ludzie dostają prawo jazdy?

Na pewno moje cztery typy lewopasowców nie wyczerpują tematu - z chęcia przeczytam o waszych doświadczeniach z ludźmi, którzy po polskiej drodze dwujezdniowej mogą jechać tylko po tej stronie, po której zamontowano w samochodzie kierownicę. Środki uspokajające już sobie przygotowałem.

Jeśli chcecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami czy przygodami z "lewostronnymi kierowcami" - piszcie na adres