Borneo Safari to impreza popularna i prestiżowa w całej Azji. Na uroczystościach startu, które odbywają sie w tym samym miejscu od 20 lat, kolumna licząca kilkadziesiąt samochodów robiła duże wrażenie. Podzielona była na grupy zawodników, sędziów, medyków, zwiadowców, serwisy, media i obserwatorów. Pomimo ograniczenia liczby uczestników na starcie i tak było ponad 170 pojazdów!
Po wjeździe do dżungli każdej grupie samochodów przewodniczy szef, wszyscy otrzymują też brief z programem, szkicem trasy, opisem prób, notatkami nawigacyjnymi, nawet rozpiską „dress code” na poszczególne uroczystości. Atmosfera na Borneo Safari przypomina wyjazdy na połoniny bieszczadzkie. Egzotyczne widoki, przeszkody na drodze, winchowanie załadowanych pojazdów, przeprawa przez „zagubiony świat”, poszukiwanie miejsca na obóz często po zmroku.
Podróżujemy komfortowo w klimatyzowanych autach, w bagażniku lodówka pełna napojów. Dzika dżungla – niby na końcu świata (z naszej perspektywy) – otacza grupę ludzi przygotowanych prawie na wszystko. Towarzyszy nam wiele nowoczesnych, drobnych wynalazków: np. hydrauliczny zatrzask koła zapasowego czy światła robocze na pilota. Samochody doskonale przygotowane na wyprawy cieszą oko i serca. W obozach kwitnie życie towarzyskie. Nie można się nudzić – składamy wizyty i przyjmujemy gości w salonach pod pałatkami. Wszyscy uczestnicy są otwarci i chętnie zawierają nowe znajomości.
Czuje sie tu ducha Camel Trophy obecnego dzięki ludziom, którzy pamiętają off-road sprzed 20 lat, jak Toshi Urabe z Japonii. Duch współpracy i przygody jest pielęgnowany przez organizatorów Borneo Safari. W niektórych miejscach zagrożeniem ze strony fauny są pytony, wprowadzone do ekosystemu przez człowieka, jako sposób na szczura niszczącego plantacje palm. Ale jak to bywa przy interwencji człowieka, pyton nadinterpretował zadanie i rozmnożył się nadmiernie.
Bardzo chcieliśmy spotkać słonie – ich widok według teorii naszych żon przynosi szczęście. Na widok słoniowych kup i połamanych drzew byliśmy gotowi podążać ich śladami. Ostudziły nas opowieści o bliskim spotkaniu niejednej terenówki z wielkim trębaczem. Słoń nie zauważa takiej przeszkody i albo przechodzi po samochodzie, albo usuwa go z drogi, nie dbając o zawartość czy postawienie sprzętu z powrotem na koła. Jeden z obozów został nawet przeniesiony z uwagi na bliską obecność tych wielkich ssaków.
Codziennie na trasie czekają 2 lub 3 odcinki specjalne. Są wąskie, pokonywane pojedynczo, niedługie ale ekstremalne. Stopień trudności wzmaga się z dnia na dzień. Teren oferuje różne możliwości: zjazdy, podjazdy, szybkie trawersy, przeprawy wodne i dużo błota. Błoto spotykamy też na dojazdówkach – najgorsze są oczka wypełnione mazią, w której nurzają się bale. To koszmar dla wyciągarek i zawieszenia. Samochody zgrabnie owijają się wokół drzew dzięki pneumatycznym hamulcom (na tylnej osi osobno na każde koło), obsługiwanym przez pilota.
Wymaga to dobrej koordynacji pracy w szoferkach. Wszystkie auta rywalizujące na trasie to „zmoty”, pod maskami Toyot, Isuzu, Suzuki, Daihatsu kryją się silniki (głównie Diesla) o olbrzymich mocach, często od ciężarówek. Większość aut wyposażono w podwójne wyciągarki mechaniczne. Mocne silniki i dawka adrenaliny na krótkim odcinku dają czasem efekt niepożądany – urwane zawieszenia, wyrwane elementy, porwane liny to częste widoki. Ciekawymi elementami rywalizacji są start i meta. Kierowca sam uruchamia i zatrzymuje stoper wiszący na bramce.
Na uroczystości zakończenia Borneo Safari zwycięzcy otrzymali nagrody o łącznej wartości 69 000 MYR (ringgitów malezyjskich – ok. 65 tys. zł). Przyznano też cenne wyróżnienia: za Team Spirit, Jungle Man, Ochronę Środowiska. Prestiżowa ceremonia odbyła się w ratuszu Tawau, w obecności ministra turystyki i sportu, szefa policji Sabah i władz Klubu. Borneo Safari jest wydarzeniem wyjątkowym zarówno pod względem egzotycznej przyrody, organizacji, poziomu sportowego, jak i gościnności.
Planujemy start w kolejnej edycji. Chętnych zapraszamy na wyprawę (info@transgothica.pl) na trzecią co do wielkości wyspę na świecie, gdzie grupa pasjonatów rusza na bezdroża w tygodniową podróż.Polski team wsparli: Ryszard Górnowicz (VTD), Włodek Kubat (firma Kabapol), Adam Widomski (Eurosport), Per Bertelsen (Team Bertelsen ApS), Ambasada Polski w Malezji i Ambasador Polski w Kuala Lumpur – profesor Adam Jelonek. Dziękujemy!