Autostrady mamy na europejskim poziomie, ale system płacenia za przejazd - jak za króla Ćwieczka. W efekcie przed bramkami, szczególnie w święta i weekendy tworzą się wielokilometrowe kolejki. Rekord to godzina stania!
Archaiczny i powolny system poboru opłat powoduje, że czas jaki kierowcy zyskują dzięki autostradzie jest tracony w kolejkach przed bramkami.
Dobrze, że wicepremier i minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska podjęła męską decyzję: więcej bramek nie budujemy, a do 2016 roku wprowadzamy „bezbramkowy" system poboru opłat.
Istniejących bramek nie trzeba wcale burzyć - przydadzą się do zamontowania na nich elektronicznego systemu opłat - podobnego do tego, jaki już istnieje dla samochodów o dmc powyżej 3,5 tony (viaTOLL).
Czy zanim powstanie taki system dla aut osobowych można jakoś przyspieszyć przejazd przez bramki?
Można, ale tylko na dwóch odcinkach: Konin-Stryków na A2 oraz Wrocław-Gliwice na A4. Działa tam system viaAUTO dla samochodów osobowych.
Żeby z niego skorzystać trzeba wykupić za 135 zł elektroniczny nadajnik, który umieszczamy w aucie. Minimalne zasilenie to 50 zł. Gdy podjeżdżamy samochodem z viaAUTO na pokładzie pod bramkę szlaban otwiera się automatycznie, a z konta pobierana jest opłata.
Dobre i proste rozwiązanie. Ale działa tylko na 2 odcinkach autostrad. A co się stanie, gdy konto wyczerpie się? Wtedy bramka nie otworzy się. Nie ma więc niebezpieczeństwa, jak w przypadku ciężarówek, przejechania bez opłaty, co w viaTOLL-u grozi karą 3 tys.