Doskonale świadczy o tym w zasadzie o wyglądzie niemal seryjnym, egzemplarz z warszawskiego Ursynowa. Z zewnątrz, poza karbonową okleiną, 18-calowymi felgami z Alfy MiTo oraz żelastwem przezierającym przez wloty powietrza przedniego zderzaka, nic więcej nie da się zauważyć. Podobnie ma się sprawa ze środkiem. Naprawdę, trzeba się naszukać, by dostrzec jeden nietypowy akcent - metalowy przełącznik, umieszczony po lewej stronie kolumny kierownicy, który odpowiedzialny jest za załączanie odpowiedniej mapy silnika. Jedna pozwala na używanie 300 KM, druga - przeszło 400!

Bazą do przeróbek była limitowana do 1200 egzemplarzy edycja specjalna - jej wyróżniki m.in. to logo 20V Turbo, zaciski hamulcowe Brembo, elektryczny rozrusznik uruchamiany przyciskiem, sześciobiegowa przekładnia, rozpórka zawieszenia, dedykowana tabliczka z indywidualnym numerem czy fotele Recaro z czerwonym środkiem. Pod maską zamontowano dwulitrowy, turbodoładowany, pięciocylindrowy silnik generujący już w serii 220 KM i 310 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Fiat Coupé z tą jednostką osiągał 100 km/h w zaledwie 6,5 sekundy i rozpędzał się maksymalnie do 250 km/h. Swego czasu auto było najszybszym europejskim samochodem z napędem na przednią oś.

Wydawać by się mogło, że to idealny samochód do przeróbek. W praktyce właściciel musiał się mocno rozejrzeć za odpowiednim serwisem, gdyż nie każdy chciał się podjąć mechanicznych modyfikacji Fiata Coupé. Bo "to się panie nie uda". Zadania podjął się dopiero wołomiński PromotoR. Właściciel auta nie uznaje półśrodków, tak więc Fiat został potraktowany kompleksowo (poza wyglądem zewnętrznym, który pozostał właściwie nienaruszony). Dodatkowym wyzwaniem był fakt, że Fiat jest używany na co dzień, czyli wszelkie wypady po bułki do sklepu czy kursy do i z przedszkola musiały się odbywać w możliwie jak najbardziej cywilizowanych warunkach, by nie męczyć uszu i kręgosłupów podróżujących autem.

Firma zabrała się ostro do roboty. Przede wszystkim wymieniono tłoki wraz z korbowodami, które zostały zastąpione sportowymi zamiennikami. Co ciekawe, nawet po takim zabiegu spod maski nie wydobywa się charakterystyczny grzechot - silnik pracuje normalnie. Wspomniane wcześniej żelastwo widoczne w przednim zderzaku to centralnie umieszczona, nowa chłodnica powietrza doładowującego. Jeśli już o doładowaniu mowa, to w aucie zagościła sportowa turbosprężarka Garret na łożyskach kulkowych z lekkimi wirnikami, a z układu dolotowego turbo usunięto przepływomierz powietrza. Ponadto zmodyfikowano głowicę silnika, układ paliwowy, układ zapłonowy, układ smarowania silnika, wał korbowy a elementy układu wtryskowego wymieniono na wydajniejsze. Oryginalne sprzęgło zostało podmienione na produkt dedykowany dla Alfy Romeo z fabrycznie mocniejszym silnikiem - dzięki temu nie potrzeba ogromnej siły do wciskania pedału podczas zmiany przełożeń, a sprzęgło daje sobie radę z przeniesieniem mocy na koła. Nie mogło zabraknąć także wymiany układu wydechowego - seryjny został zastąpiony wydechem o średnicy 76 mm ze stali nierdzewnej z dwoma tłumikami. Kompromis został zachowany - podczas normalnej jazdy auto wcale nie jest głośniejsze od serii, zmieniła się jedynie barwa dźwięku wydechu.

To samo tyczy się zawieszenia - zamontowano sprężyny Eibach i regulowane amortyzatory Koni, dzięki czemu można dobrać odpowiednią charakterystykę pracy w zależności od potrzeb (natomiast elementy gumowe połączeń elastycznych zastąpiono aluminiowymi lub poliuretanowymi zamiennikami). Oczywiście seryjny komputer Magnetti Marelli, sterujący pracą jednostki napędowej nie mógł pozostać na swoim miejscu - zamiast niego zamontowano w pełni programowalny AEM EMS z funkcjami progresywnego doładowania, procedury startu, kontroli trakcji, zabezpieczenia przed niskiej jakości paliwem i wewnętrznym zgrywaniem parametrów. To wszystko poza rozpędzeniem się, musi także się szybko i sprawnie zatrzymywać - auto otrzymało ośmiotłoczkowe, aluminiowe zaciski Ksport z tarczami o średnicy 355 mm.

Efekt końcowy? Powalający! Fiat, który wygląda, jakby w zasadzie był jedynie po lekkim tuningu optycznym, w rzeczywistości zmienił się w maszynę do zawstydzania wszelkiej maści samochodów z takimi modelami, jak Porsche 911 na czele. Ostatecznie osiągnięto pokaźną moc 405 KM i maksymalny moment obrotowy 402 Nm. Odczucia podczas jazdy są niesamowite. Mimo że na początku wcale się na to nie zapowiada, bo praktycznie do 4000 obr/min. nie dzieje się tyle, ile moglibyśmy się spodziewać, patrząc na parametry.

Samochód przyspiesza, ale bez oszałamiającego efektu. Jednak po przekroczeniu magicznej granicy auto zmienia się w dziką bestię a przyspieszenie z siłą młota pneumatycznego wgniata w fotel. Ile Fiat ma do "setki"? Nigdy nie zmierzono. Natomiast dystans 1 mili przy założonych ulicznych oponach Pirelli pokonuje w 13,2 sekundy, a prędkość maksymalna znacznie przekracza 300 km/h. Do tego, dzięki modyfikacjom układu hamulcowego, przy wytracaniu prędkości przeciążenie zdziera skórę z twarzy. I nie myślcie, że przez to wszystko Fiat w jakikolwiek sposób cierpi - od przeszło trzech lat jeździ absolutnie bezawaryjnie. Codziennie ciesząc przy tym swego właściciela.